niedziela, 23 sierpnia 2015

EPILOG

Lena

  Mogę teraz dopiero nazwać siebie szczęśliwą. Wszystko wróciło do normy. Odeszłam od ciotki i nie widziałam się z nią od moich urodzin. Z rodziną także nie utrzymuję kontaktów. Rodzice dzwonią kilka razy dziennie jednak ja ich ignoruję. Czasami napiszę coś do Pauliny, że u mnie w porządku. Z moją najlepszą przyjaciółką również nie utrzymuję kontaktów. Ona po prostu ciągle namawia mnie na wybaczenie rodzicom, a ja dobrze wiem co mam robić i nikt mi nie musi dawać żadnych wskazówek. Zaprzyjaźniłam się za to z Klaudią, którą spotkałam w drodze na Intel Extreme Masters. I tutaj pojawia się kwestia Jasia. Teraz jesteśmy parą. Zostawił dla mnie Tamarę, a raczej ona zostawiła go więc nie musiał jej niczego tłumaczyć. Razem czujemy się szczęśliwi. Zdaję sobie sprawę, że czeka nas jeszcze wiele niespodzianek na naszej drodze, którym razem na pewno damy radę.
------------------------------------------------------------------------------
Postanowiłam już niczego nie wymuszać. Wiem, że większość osób chciałoby żebym kontynuowała ale nic na siłę. Kończę tą historię tak jak chciałam. Miało być właśnie takie zakończenie bez żadnego wymyślania. Dziękuję kilku osobom, które pomogły mi podjąć decyzję.
Bardzo ale to bardzo dziękuję wam, że byliście stałymi czytelnikami tego blogami. Dzięki wam uwielbiałam pisać te fan fiction.
Wkrótce założę kolejnego bloga. Tego nie usuwam. Obecnie piszę jeszcze jedno opowiadanie, o innej tematyce, które znajdziecie tutaj. Będę wdzięczna za komentarze na podanym blogu.
A więc jeszcze raz dziękuję i przepraszam za wszystkie niedociągnięcia!
Ciągle powtarzam ,,dziękuję" ale to po prostu konieczność.
Prim Lynn Lancaster xx

niedziela, 9 sierpnia 2015

Rozdział 16 + czy to już koniec?

Jasiek

  Usłyszałem pukanie do drzwi. Najwyraźniej się zdrzemnąłem. Gdy zobaczyłam bałagan jaki znajdował się w każdym miejscu mojego mieszkania zacząłem błagać żeby to nie byli goście. Nie mogłem trzymać ich na korytarzu wiecznie, dlatego natychmiast podbiegłem i nacisnąłem klamkę. Moim oczom ukazał się Kiślu, a zza jego pleców wychylił się Thor.
  - Przybyli najlepsi goście na świecie! - krzyknęli oboje jednocześnie.
  Kiedy się rozejrzeli Rafał powiedział:
  - Czy ty wiesz, że za kilka godzin mają przyjść tutaj ludzie, aby świętować to wielkie wydarzenie?
  - Jestem tego świadomy. - odpowiedziałem.
  - Zabierajmy się za sprzątanie! - zaproponował Stachu. - Mamy coś do jedzenia tak jak nas prosiłeś.
  Nie mogłem jednak tak od razu zabrać się za organizowanie imprezy. Poprosiłem żeby usiedli, a na ich twarzach malował się wyraz niepokoju. Nic dziwnego, że trochę się wystraszyli. Opowiadałem wszystko częściowo. Zacząłem od spotkania Leny na ulicy, a później przyśpieszyłem do momentu, gdy nakrzyczałem na nią.
   - Co się z tobą stało? - zapytał oburzony moim zachowaniem Kiślu. 
  Przypomniało mi się o wiadomości jaką do niej wysłałem i o tym, że nic chłopakom o tym nie wspominałem. Było mi trochę wstyd ale wtedy wszystko zrozumieli. 
   - A więc co teraz czujesz? - zaczęli równocześnie kiedy skończyłem.
   - No wiecie... - wykrztusiłem. - Chyba dalej ją kocham...
   - Chyba?! - oburzył się Thorek. - Przecież to czuć w twoim głosie. Na co czekasz?
   - Pamiętajcie o tym, że jeszcze jest Tamara.
   Chłopaki nie lubili mojej dziewczyny. Nic nigdy im nie zrobiła, a nawet miło się do nich odnosiła ale wszyscy uważali, że owinęła sobie mnie wokół palca. Ja jednak nigdy o tym na poważnie nie myślałem. Może to była prawda, a ja byłem tylko zaślepiony?
   - Idź za głosem serca. - odparł Rafał. - To jedyna słuszna odpowiedź.
   To były ostatnie słowa na ten temat. Zabraliśmy się do rozwieszania balonów, krojenia ciast i ogarnięcia całego bałaganu. Po godzinie do drzwi zapukał skkf i Smav. Otworzyłem im jednocześnie zaczynając od razu całą historię, którą opowiedziałem przed chwilą. I wszyscy mieli takie same zdanie na ten temat. Jakby mieli ten sam umysł, który podpowiadał im co mają mi odpowiedzieć.
Zaraz potem do domu weszła większa ilość youtuberów. W kącie stał Rezi, który rozmawiał o czymś ze Stuu, na kanapie Masterczułek wygłupiał się z Blowem, a przy tablecie jak zawsze zobaczyłem Gimpera, który był bardzo podekscytowany rozmową z Naruciakiem. Wszyscy świetnie się bawili, a ja stałem nerwowo czekając na burzliwe spotkanie Tamary z Leną. Jednak w tej samej chwili tak jakby ktoś wysłuchał moich próśb dostałem sms'a. 
  - Przykro mi Jaśku ale dzisiaj nie mogę przyjść na imprezę. Wyskoczyło mi coś bardzo ważnego! Baw się dobrze.
  Poczułem ulgę, ponieważ to sms od mojej dziewczyny. Moment. Co ja wyrabiam? Cieszę się, że moja własna dziewczyna nie przyjdzie na przyjęcie, które urządzam. Czy chłopaki mieli rację? Usłyszałem kolejny dzwonek. Już zdążyłem się przyzwyczaić, ponieważ nieustannie dawał oznaki już od godziny. Zauważyłem tylko Filipa otwierającego drzwi, w których stała Lena.
  - Smav! - krzyknęła, a z jej oczu poleciały łzy.
  - Lenka! - odpowiedzieli chórem chłopaki, którzy biegli prosto z kuchni.
  Stałem jak słup, patrząc jak wspaniale dogadywali się z Leną, a teraz stali przytulając ją. Pomyślałem o tym jak siedzieli razem w pokoju, gdy ja dopiero się obudziłem. Jakie to było piękne kiedy zachowywali się jak rodzeństwo.
  Kiedy się odwróciła zobaczyłem jej uśmiech, który zniknął kiedy nasze spojrzenia się spotkały. Na jej twarzy pojawiło się zaskoczenie. Cała ekipa Terefere zorientowała się co właśnie się stało i oddaliła się od niej. Podszedł do mnie tylko Florek i szepnął mi do ucha:
  - Nie zmarnuj swojej szansy.
   Żeby nie wyjść na jeszcze większego głupka podszedłem do Leny.
  - Miło, że przyszłaś.
  - Ja też mimo wszystko się cieszę. - przyznała nieśmiało. - Jak za dawnych czasów.
  Wtedy zrobiło się jakoś niezręcznie ale nie chciałem żebym na zawsze w jej oczach pozostał jako chłopak, który potrafi tylko na kogoś nakrzyczeć.
   - Możemy pogadać? - zadałem pytanie.
   - Przecież właśnie to robimy.
   - Na osobności.
   - Pewnie.
   Poprowadziłem ją do pokoju, w którym nagrywam. Tam na szczęście nie było już nikogo, dlatego usiedliśmy na łóżko.
   - Lena jeśli chodzi oto to z tą wiadomością ja na prawdę przepraszam. - przyznałem. - Myślałem, że po prostu mnie zostawiłaś po jej przeczytaniu...
  - Ale teraz już rozumiesz?
  - Oczywiście.
  - Mam ważne pytanie.
  - Mów śmiało. - przyznam, że trochę się wystraszyłem.
  - Co napisałeś wtedy do mnie? - poczułem się jakby zabrakło mi tlenu. - No wiesz... dwa lata temu...
  Zawahałem się przez chwilę. Ale potem pomyślałem, że dlaczego miałbym jej nie wyznać tego po raz drugi skoro nic się nie zmieniło?
  - Kocham cię, Lena. - zacząłem. - Od momentu kiedy zobaczyłem cię płaczącą do teraz. To samo czułem kiedy mnie całkowicie zostawiłaś bez żadnej wiadomości. Byłem wtedy wściekły ale też zakochany.
   W tym momencie mnie pocałowała ale ja już o niczym innym nie myślałem. Usłyszałem tylko krzyki radości chłopaków stojących za drzwiami, którzy najwyraźniej podsłuchiwali, a teraz podskakiwali w radości. Ja czułem się tak samo. Nie myślałem o tym co mam powiedzieć Tamarze, co będzie dalej. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
  - Myślałam, że zapomniałeś o mnie i nic nie będzie już takie samo.
  - Przecież obiecałem, że zaczekam. - wyznałem.
------------------------------------------------------------------------
Znowu zwlekałam z dodaniem rozdziału ale niestety to może być ten ostatni. Tutaj pytania do was:

  • Chcecie żebym pisała dalej o Jasiu i Lenie jednak historię później kiedy nareszcie im się ułożyło ale znowu coś stanie im na drodze do szczęścia?
  • Napisać epilog i zakończyć już pisanie?
Decyzja należy do was. Macie czas do niedzieli.
Prim Lynn Lancaster xx

niedziela, 26 lipca 2015

Rozdział 15

Jasiek

*2 lata później*

  Budzę się w swoim pokoju i zerkam na telefon. Widzę trzy nieodebrane wiadomości od mojej dziewczyny.
  Tamarę poznałem dokładnie 2 tygodnie temu w galerii handlowej. Szedłem roztargniony po dostaniu wiadomości od Rafała na temat tegorocznego obozu, a wtedy wpadłem na nią jednocześnie powodując, że spadły jej torby z zakupami. Obrzuciła mnie wyzwiskami ale ja dałem jej mój numer na wypadek gdyby coś się zniszczyło i musiałbym odkupić. Po kilku dniach zadzwoniła do mnie, a później nasza znajomość rozwinęła się.
  Postanowiłem, że oddzwonię potem, ponieważ mam dosyć napięty grafik. Wczoraj dokładnie wybiło mi milion subskrybcji na moim kanale, dlatego dzisiaj szykuje imprezę, na którą zaprosiłem również innych youtuberów. Kiedy ubieram bluzę z mojego sklepu, coś sobie przypominam. Dzisiaj swoje osiemnaste urodziny obchodzi Lena, a to oznacza, że opuszcza dom ciotki. Przestałem o niej myśleć kiedy kompletnie mnie zignorowała gdy napisałem do niej wiadomość. Nie dawała oznak życia przez następne tygodnie. Dopiero dziś wspomnienia powróciły.  Ja jednak staram się przeszłość zostawić za sobą. Obiecałem jej, że będę na nią czekać ale ona najwyraźniej tego nie chciała, a ja nie chcę być dla nikogo ciężarem.
  Zamykam drzwi mieszkania, które kupiłem nie dawno więc teraz jest moją własnością. Idę w kierunku centrum, aby zrobić zakupy na dzisiejszy wieczór. Kiedy jestem na miejscu zauważam znajomą mi osobę. To Lena, o której dosłownie przed chwilą myślałem. Siedzi na krawężniku jednocześnie trzymając walizkę. Kiedy nasze spojrzenia się spotykają to wygląda na równie zaskoczoną jak ja. Wstaję i biegnie w moim kierunku. Po chwili obejmuję mnie i zaczyna płakać. Jestem zdezorientowany. Czuję się wściekły ale jednocześnie cieszę się, że ją widzę.
  - Jasiek to na prawdę ty?
  - Proszę puść mnie. - mówię ostro.
  - Coś się stało?
  Teraz czuję się wkurzony jeszcze bardziej. Co się stało? Dała mi kosza w tak okrutny sposób, a teraz rzuca mi się w ramiona jakby nigdy nic się nie wydarzyło.
  Siadam na ławce i spuszczam głowę. Nie wiem co mam robić.
  - Ty się jeszcze pytasz co się stało?! - krzyczę, a ludzie odwracają się w naszym kierunku.
  - Janek ja na prawdę nie wiem o co ci chodzi. - oznajmia, a mi się wydaję, że chyba na prawdę nie wie co mam na myśli.
  - Chodź za mną. - mówię. - Porozmawiajmy na spokojnie.
  Biorę jej bagaż i wracam razem z Leną do domu jednak nie odzywam się ani słowem. Ona ma ciągle pytające spojrzenie. Kiedy jesteśmy na miejscu, otwieram drzwi i przepuszczam ją przodem.
  - To twoje mieszkanie? - odważyła się zapytać. - Przecież mieszkałeś w Legnicy.
  - Kiedyś przychodzi czas na zmiany.
  - Gdy jechałam autobusem do Warszawy nawet nie myślałam, że cię tutaj spotkam. - odparła. - Ale też nie sądziłam, że tak będzie wyglądać nasze pierwsze spotkanie po tym co się stało przed moim odjazdem. Zapomniałeś o mnie?
    Chciałem jej odpowiedzieć, że ona o mnie zapomniała ale może na prawdę nic nie wie o wysłanej wiadomości? Miałem już plan.
  - Co się stało z twoim starym telefonem? - wypaliłem nagle.
  - Pamiętasz naszą rozmowę kiedy przyjechałam do ciotki?
  - Jakbym mógł zapomnieć.
  - Wszystko usłyszała i zabrała moją komórkę. - poinformowała mnie, a ja byłem w szoku. - Ty myślisz, że dlaczego się z tobą nie kontaktowałam?!
  - A więc to tak.
  - Teraz twoja kolej. - powiedziała. - Czemu jesteś na mnie wściekły?
  - Pamiętasz jak chciałem ci coś wtedy powiedzieć? - zapytałem nieśmiało.
  - Tak.
  - Wysłałem to w postaci smsa, a gdy nie odpisałaś pomyślałem, że nie chcesz mnie znać.
   Widziałem, że było jej wstyd.
   - Ja... przepraszam. - zawahała się. - Powiesz mi co napisałeś?
   - Może później. - westchnąłem. - Wybiło mi milion subskrybcji i organizuję dzisiaj wieczorem imprezę. Chcesz wpaść?
   Przecież nie może spotkać się z Tamarą! Co ja zrobiłem!?
   - Gratuluję! - pocałowała mnie w policzek. - Bardzo chętnie!
   - Lena... - zacząłem. - Mam dziewczynę.
   - Przepraszam.. - widziałem łzy w jej oczach. - Nie wiedziałam.
   - Nic nie szkodzi.
   - To ja już pójdę.
   - Gdzie się zatrzymałaś? - zapytałem z troski o nią.
   - W hotelu. - oznajmiła. - Nie daleko stąd.
   - W takim razie do zobaczenia wieczorem!
   - Na razie! - pożegnała się.
  Po jej wyjściu rzuciłem się na łóżko. Wspominałem jak się poznaliśmy... Nadal coś do niej czuję ale co z Tamarą? Nie mogę jej przecież zostawić.
---------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak późno. Kolejny rozdział pojawi się w najbliższym czasie. Nie martwcie się. Tym razem nie będziecie na niego tak długo czekać!
Pozdrawiam, Prim Lynn Lancaster xxx 

piątek, 10 lipca 2015

POST INFORMACYJNY

Chciałabym przeprosić wszystkich stałych jak i tych nowych czytelników bloga. Wiem, że opuściłam was w nieodpowiednim momencie mojego fan fiction ale po prostu nie spędzam większości wakacyjnego czasu w internecie. Mam dla was jednak kolejną przykrą wiadomość. Jutro wyjeżdżam, dlatego nowy post pojawi się najszybciej 24 lipca. Przepraszam was jeszcze raz. Mam nadzieję, że przez to nie znikną wszyscy obserwujący.

Pozdrawiam!
Prim Lynn Lancaster


niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 14

Lena

  Kiedy już dojechałyśmy ciotka wyszła z auta jako pierwsza całkowicie mnie olewając. Ja jednak się nie przejęłam. Chciałam zostać sama w tej trudnej sytuacji. Oparłam głowę o okno i dopiero w tej chwili do mnie tak na prawdę dotarło. 
  Jaś mnie pocałował, a ja zagubiona wcale o tym nie myślałam. To po prostu taki gest pożegnalny. Może coś do mnie czuł ale tak na prawdę nigdy nie powiedział mi, że mnie kocha. A kim dla mnie jest ten youtuber, który od kilku lat był moim wzorem, oparciem? Z pewnością kimś bardzo ważnym.
  Siedziałabym tak dalej gdyby nie znajomy głos:
  - Głupia jesteś?! - krzyczała ciotka przez okno. - Zamierzasz spędzić tam całe dwa lata? Wychodź natychmiast.
  Żeby już nie pogarszać sytuacji chwyciłam walizkę, która leżała zaraz obok mnie i wyszłam na zewnątrz. Przekroczyłam próg domu, w którym miałam spędzić długi okres czasu. Dokładnie jak w więzieniu. Nie chciałam okazać słabości, dlatego weszłam jakby nic nigdy się nie stało.
  - Prosto i na lewo. - oznajmiła. - Cały pokój jest twój.
  Zgodnie ze wskazówkami udałam się w jego kierunku. Byłam zaskoczona, ponieważ pierwszy raz znajdowałam się w domu cioci. Minęłam kuchnie pełną najdroższych sprzętów, salon, w którym stała skórzana sofa, telewizor plazmowy i kominek, a następnie łazienkę. Kolejne pomieszczenie było zamknięte, dlatego podejrzewałam, że jest to jej sypialnia.
  Zamurowało mnie, kiedy moim oczom ukazała się ogromna przestrzeń, która dawniej należała do mojego kuzyna. Niebieskie ściany, łóżko, ogromna szafa, biurko, a na nim komputer oraz kilka zeszytów. Tyle mi wystarczyło. Nawet przez ułamek sekundy na mojej twarzy zawitał uśmiech. Nie miałam zamiaru się rozpakowywać. Ciągle miałam nadzieję, że wieczorem zadzwonią rodzice i powiedzą, że to tylko niewinny żart. Położyłam się chcąc zasnąć jednocześnie uciekając od wszystkiego co mnie otacza jednak umożliwił mi to dźwięk telefonu.
  - Lena? - usłyszałam znajomy, zaniepokojony głos. - Możesz rozmawiać?
  - Tak ale szeptem - oznajmiłam szybko. - Nie chcę żeby ciotka coś usłyszała.
  - Jak sobie życzysz księżniczko.
   Księżniczko? Co to niby miało być chociaż wiedziałam, że wymsknęło mu się to z ust i tak wydało się to bardzo zabawne.
  - Wszystko w porządku? - zapytał.
  - Okay. - westchnęłam - Przeżyłam już kilka minut odsiadki ale nadal zostały 2 lata.
  - Nie martw się. - uspokoił mnie. - Wiesz chciałbym pogadać. To nie jest raczej sprawa na telefon ale jeśli chcę przekazać ci to jak najszybciej obawiam się, że to jedyne wyjście.
  - Muszę kończyć bo ciocia idzie.
  - Co?! - krzyknął zaskoczony. - Lena proszę poczekaj.
   W tym momencie się rozłączyłam, a jednocześnie naruszając moją prywatność ciotka weszła i wyszarpała mi telefon. Zobaczyła spis rozmów z ostatniego czasu, a to oznaczało piekło.
  - Nie będziesz z nim rozmawiała! - wydarła się na mnie. - Konfiskuję ci telefon i otrzymasz go dopiero kiedy ukończysz osiemnaście lat.
  Skierowała się w kierunku wyjścia.
  - Nienawidzę cię! - rzuciłam w nią poduszką ale ona nie miała ochoty już się ze mną kłócić.
  Rozpłakałam się. Teraz tylko płacz był moim głównym zajęciem. Na nic innego nie miałam ochoty.

Janek

    Dlaczego się rozłączyła? Co ją do tego skłoniło? Czyżby jej ciotka była aż tak zła, że nie pozwoliłaby mi z nią porozmawiać? Sam już nie wiem. Ale mimo wszystko muszę to napisać.
  - Kocham cię.
  Tak właśnie brzmiała moja wiadomość. Może to głupie posunięcie ale musiałem to napisać. Kiedy to sobie uświadomiłem? Gdy musiałem rozstać się z nią na dwa lata. Czekając na odpowiedź położyłem się do łóżka i zasnąłem.

czwartek, 4 czerwca 2015

Rozdział 13

Lena

  Moja mama czeka na mnie w ogródku. Tak jak się spodziewałam. Jest wściekła.
  - Czy ty wyobrażasz sobie co narobiłaś? - zapytała.
  - Ja na prawdę nie wiem... - powiedziałam spuszczając głowę.
  - Po tej całej sytuacji z ciotką zaczęła wydzwaniać do twojego ojca. - zaczęła historię. - Zadręczała go pytaniami jak my cię wychowaliśmy i oznajmiła, że nie da sobą pomiatać. Tata zadzwonił do mnie, dlatego przyjechałam.
  - Przecież nie zabiłam nikogo, a ty chcesz doprowadzić mnie do wyrzutów sumienia! - krzyknęłam jej prosto w twarz.
  - Właśnie widzę jak się zmieniłaś. - westchnęła. - Na pewno przez tego chłopaka.
  - Mamo! - odparłam jednocześnie chwytając ją za ramiona. - JDabrowsky. Youtuber, który stał się moim idolem kilka lat temu. 
  - A co on ma do tego? - zapytała. - Może powiesz, że on kazał ci to zrobić na tej imprezie w Katowicach?
  - Długa historia jak mówiłam wcześniej. - poinformowałam ją. - To był wtedy on. 
  - Chyba sobie żartujesz. - wyśmiała mnie. - Dziecko ty normalnie majaczysz.
  - Ale posłuchaj mnie!
  - Nie chcę już niczego słyszeć. - oznajmiła. - Spakuj swoje rzeczy. Wyjeżdżasz dzisiaj z ciotką do jej domu. Zamieszkasz tam dopóki nie skończysz osiemnastego roku życia. Może wreszcie nauczysz się dyscypliny.
  - Nienawidzę was wszystkich! - krzyczałam jakby było coś ze mną nie tak ale ta wiadomość doprowadziła mnie do szoku. - Nigdzie nie pojadę!
  - Natychmiast do swojego pokoju!
  Biegnę na górę i trzaskam drzwiami tak żeby słyszała. Cała moja torebka ląduje na podłodze, a zawartość wysypuje się. Łzy lecą mi po policzkach, a telefon ciągle dzwoni. Kiedy minęło kilka minut wreszcie odbieram:
  - Janek... - ciągnęłam.-  za chwilę w lesie pod moim domem. 
  - Lena! - krzyknął do słuchawki. - Proszę poczekaj!
  Ja jednak się rozłączyłam. Idę w kierunku holu. Patrzę czy na dole jest mama, ponieważ tylko ona jest obecnie w domu. Gdy okazuje się, że nie słychać jej kroków po cichu schodzę. Zasnęła na kanapie więc mam kilka minut żeby wszystko wytłumaczyć Jankowi. Zamykam po cichu drzwi i biegnę w kierunku ścieżki. Zauważam Jasia, który musiał być w pobliżu. Nagle obejmuje mnie, a ja płaczę w jego ramionach. W końcu idziemy usiąść na ławkę, która stoi obok nas.
  - Co się stało mordko? 
  - Muszę wyjechać do ciotki. - mruczę pod nosem dalej płacząc. - Mam zostać tam do osiemnastego roku życia. Nienawidzę ich wszystkich.
  - Spokojnie. - westchnął. - Jakoś na to poradzimy...
  - Nic nie da się zrobić. - poinformowałam go. - Z nią nie da się wygrać. 
  Siedzimy w milczeniu. Żadne z nas nie wie co ma teraz powiedzieć. Jest bardzo źle. Muszę już wracać bo kiedy mama się obudzi będzie jeszcze gorzej.
  - Nadszedł czas.
  - Na prawdę musisz iść?
  - Tak. - kolejne łzy popłynęły po policzku. - Nie chcę żeby matka bardziej się wściekła.
  - Pamiętaj... - wydusił z siebie. - Będę na ciebie czekał. 
  Niespodziewanie czuję na ustach jego wargi. Mam wrażenie jakby świat przestał istnieć. Mogłabym żyć tylko tą chwilą. Po kilku sekundach oderwaliśmy się od siebie ale pozostałam w jego silnym uścisku. Później odeszłam, a to miało być nasze ostatnie spotkanie. Rozstajemy się na dwa lata...
  Wchodzę do domu tak dyskretnie jak przyszłam. Pakuję swoje rzeczy do kilku walizek. Zatrzymuję się kiedy przychodzi czas na bluzkę JDabrowsky Wear, którą podarował mi Jasiek w szpitalu. Znowu płaczę. Przypominam sobie tą chwilę kiedy mnie pocałował. Jest ostatnim ważnym człowiekiem w moim życiu.
  Gdy jestem już gotowa schodzę na dół ze spuszczoną głową. Mama podchodzi do mnie żeby mnie pocałować ja jednak się oddalam oraz idę za ciotką. Nie rozmawiam z nikim. Wsiadamy do auta, a następnie zostaje odpalony silnik. W tej chwili moja rzeczywistość zamienia się w piekło.
------------------------------

Czytasz? Skomentuj!

Prim Lynn Lancaster

czwartek, 28 maja 2015

Rozdział 12

Lena

  Schodzę po schodach, ponieważ usłyszałam dzwonek. Przyśpieszam tępo bo wiem, że może to być Jasiek. Tracę grunt pod nogami kiedy widzę jak w progu stoi ciotka robiąca mu przesłuchanie.
 - Lena! - krzyknął Janek.
 - Cześć. - uśmiechnęłam się. - Widzę, że poznałeś już moją ciocię. 
 - I to są korepetycje z matematyki? - zadała retoryczne pytanie. - O nie. Nigdzie nie pójdziesz młoda damo. 
 - Nie jesteś moją matką. - wreszcie na prawdę jej się postawiłam.
  Chwyciłam za kurtkę i torbę, które wisiały na garderobie, chwyciłam Janka za rękę jednocześnie pociągając go żeby biegł za mną. Kiedy byliśmy już dalej Jan krzyknął w jej kierunku jednocześnie machając:
 - Miło było panią poznać!
  - Czy ty zawsze musisz być taki dobrze wychowany? - zapytałam. 
  - Ktoś z naszej dwójki powinien pokazać milszy charakter. - odpowiedział chcąc wzbudzić we mnie wyrzuty sumienia.
  - Jakbyś poznał jej osobowość to postąpiłbyś tak samo. - zapewniłam go.
  Nie mówiliśmy nic przez kilka minut, ponieważ najwyraźniej Jaś nie chciał znowu się kłócić co zdarzyło się w ciągu tych paru dni dużo razy. Odezwał się dopiero kiedy dochodziliśmy już do miasta. 
  - Lena... - ciągnął. - Wiem, że to głupio zabrzmi ale nie mam ochoty spotykać się z fanami i tak dalej. Chciałbym normalnie spędzić czas.
 - Rozumiem przecież. - oznajmiłam. - To gdzie chcesz iść?
 - Jest nie daleko takie pewne miejsce. - podał nową propozycję. - Idziemy?
 - Pewnie. - zgodziłam się.
  Opowiadam mu podczas drogi o niespodziewanym przyjeździe ciotki, rodzicach, których mogłam zobaczyć po upłynięciu długiego okresu oraz o moich relacjach z rodziną, a on słucha dokładnie jakby czytał jakąś ciekawą książkę napisaną z moich słów nie mogąc się oderwać. Przerwał mi w pewnym momencie:
 - Wybacz, że musiałaś skończyć ale jesteśmy na miejscu. - powiedział, a my staliśmy przed skateparkiem.
 - Ty chyba sobie żartujesz. - jestem w szoku. - Ja nigdy nie jeździłam.
 - Ja też. - poinformował mnie. - To czyste szaleństwo co nie? Ale pamiętaj, że życie jest po to, aby się bawić.
  Przy wejściu czekały na nas dwa komplety sprzętu potrzebnego do jazdy. Gdy ubraliśmy już kask oraz ochraniacze chwyciliśmy za deskorolki. Nigdy nawet nie myślałam, że kiedyś to zrobię. Bardzo się zdziwiłam kiedy zobaczyłam Janka jeżdżącego jak prawdziwy zawodowiec. Jest w swoim żywiole i najwyraźniej mnie okłamał.
  - I ty nigdy nie jeździłeś? - zapytałam, a na twarzy malował mi się wyraz zdziwienia.
  - Zdarzyło się tam kilka razy. - odpowiedział jednocześnie mrugając w moim kierunku. 
  Podszedł do mnie i wyciągnął rękę. Położyłam moją dłoń na jego, a noga wylądowała na desce. Przez całą godzinę próbowałam się wybić oraz jechać sama jednak nie wychodziło mi to za każdym razem. Gdybym nie trzymała się Jaśka moja dzisiejsza przygoda ze skateparkiem skończyła się w szpitalu. Po ukończeniu jazd zatrzymujemy się w tutejszej kawiarni. Zamawiamy dwie kawy i siadamy do stolika.
  - Dziękuje za dzisiejszą zabawę. - uśmiechnęłam się.
  - Fajnie, że ci się podobało. - powiedział. - Takie są minusy bycia sławnym, że trzeba trzymać się na uboczu.
  W tym samym momencie odgarnął mój kosmyk włosów, który nachodził mi na oczy. Poczułam jakbym znała go od dawna. Zajął bardzo ważne miejsce w moim życiu, a ja zdaję sobie z tego sprawę. Tą chwilę przerwał dzwoniący telefon.
  - Przepraszam. - zrobiło mi się okropnie głupio. - Muszę odebrać.
 Okazało się, że osoba, która chcę ze mną się skontaktować to mama.
  - O co chodzi? - zapytałam.
  - Lena. Wracaj natychmiast do domu! - rozkazała mi, a jej ton był surowy. - Widzę cię tutaj za kilka minut!
  Natychmiast się rozłączyła. Nigdy nie odnosiła się do mnie w taki sposób. Postanowiłam z nią nie igrać, dlatego odezwałam się:
  - Muszę już iść.
  - Czemu? - Jaś czuł się zakłopotany. - Coś się stało?
  - Proszę nie zadawaj pytań. - poprosiłam. - Muszę lecieć ale postaram się odezwać jak najszybciej.
  On znowu chciał o coś zapytać ja jednak nie odwracam się i biegnę przed siebie. Boję się tego co czeka mnie w domu. Pierwszy raz obawiam się tam wracać.
--------------------------------------------------------------------------

Czytasz? Skomentuj!

Prim Lynn Lancaster

sobota, 23 maja 2015

Rozdział 11

Jasiek

  Wybiła północ, a ja nie śpię ani nie zamierzam tego robić. Nagrywam Heavy Raina, aby nie zawieść widzów. Chcę wreszcie dodawać filmiki systematycznie żeby nie wykonywać już żadnych wyzwań.
  Okłamałem Lenę mówiąc, że mam do pogadania z rodzicami. Po prostu nie chciałem jej powiedzieć, że przerywam rozmowę przez granie w grę. To było rozsądniejsze jednak teraz z każdą chwilą zmieniam zdanie, ponieważ nie za odpowiednio zaczynać przyjaźń od kłamstwa. Zawsze wychodzi ono na jaw.
  Dochodząc do kolejnej części, w której odkrywam prawdziwego zabójcę origami moje powieki stają się ciężkie. Zasypiam w ręce trzymając pada, a głowa opada na biurko.
  Kiedy wybija godzina 14:30 mój sen przerywa dzwonek telefonu. Na wyświetlaczu zauważam zdjęcie Mamiko. Jestem zdziwiony jednak bez zastanowienia wciskam przycisk odbierz.
  - Weronika?
  - To uczucie kiedy spodziewasz się dziewczyny, a to tylko zwyczajny Kiślu. - śmieje się do słuchawki Rafał. - Siemanko mordko!
  - Dzięki za zastąpienie mi budzika. - mówię, a  moim głosie czuć nutkę sarkazmu. - Czemu dzwonisz z jej telefonu? Biednego Kisielka nie stać na doładowanie?
  - Mój telefon przepadł na dobre. - westchnął. - Coś ty robił w nocy, że dopiero wstałeś?
  - A ty policjantem jesteś, że przesłuchanie mi robisz? - jak zwykle przekomarzam się z nim jak brat z bratem. - Nagrywałem. Co u was?
  - Za chwilę idziemy na kolejny malutki zlot. - poinformował. - Szkoda, że cię nie ma. Chłopcy uciekli kiedy ściągnąłem buty. Czy to oznacza, że jest coś ze mną nie tak?
 - Z tobą może jest okay ale radzę ci wziąć prysznic. - powiedziałem, a to tylko jeden z moich tekstów, które mimo wszystko wcale go nie urażają więc tak jak zawsze wybuchamy śmiechem. - Muszę kończyć bo spotykam się dziś z Leną.
  - Rozumiem. Dbaj o nią. - oznajmił i w tym momencie cała radość zamieniła się w powagę. - Taka dziewczyna trafia się raz na milion lat.
  - Wezmę sobie to do serca. - uspokoiłem go po czym rozłączyłem się jednocześnie przerywając połączenie.
  Pierwszy raz od 5 dni ubieram się w koszulkę inną niż pochodzącą z mojego sklepu. Wybrałem tą z Nemezis, którą mama lubi najbardziej. Chcę sprawić jej trochę radości, ponieważ w ostatnim czasie w ogóle nie spędzałem z nią czasu. Kiedy ułożyłem moje włosy oraz wybrałem pozostałe części ubioru z garderoby wyszedłem do kuchni.
  - Jasiek! - zawołała mama słysząc stukanie moich butów po schodach. - Nareszcie wstałeś!
 - Cześć mamo! - odpowiedziałem będąc już na dole i całując ją w policzek. - Co ciekawego ugotowałaś?
  - Dzisiaj spaghetti. - oznajmiła. - Zaraz muszę iść do pracy, a planowałam spędzić dzisiaj z tobą cały dzień.
  - Zaraz wychodzę więc dobrze się składa. - poinformowałem ją nie zdradzając nic więcej. - Przynajmniej nie zostaniesz sama.
  - Gdzie się wybierasz? - zapytała.
  - Ze Żmiją pójdziemy na miasto, a potem pogramy w coś u niego. - okłamałem ją.
  To kolejne kłamstwo, które wypłynęło z moich ust. Jednak gdybym jej powiedział prawdę, że wychodzę z przyjaciółką zaczęłaby wypytywać o wszystko podejrzewając, że jest moją dziewczyną co jest kłamstwem. Najzwyczajniej w świecie się przyjaźnimy jednak moja matka nie rozumie pojęcia ,,przyjaźń damsko-męska". O nic nie pyta tylko podaje mi wcześniej obiecaną potrawę, następnie opuszczając pomieszczenie bez słowa. Jem jak najszybciej danie nie zostawiając żadnego kawałka.
  Później od razu chwytam za bluzę wiszącą na wieszaku, rzucam szybkie ,,do zobaczenia później" w kierunku rodziców i wybiegam na chodnik skręcając w uliczkę, którą zawsze idę do mojej rodziny. Nie chcę się spóźnić, dlatego nie zwalniam tępa. Gdy upływa 10 minut jestem już na miejscu. Stoję pod bramą gdzie Lena wczoraj mnie pocałowała. Bez zastanowienia, ostrożnie zapukałem do drzwi. W progu stanęła osoba, której nie oczekiwałem ani nie znałem do tej pory ale od razu domyśliłem się kim jest. Ciocia Leny.
------------------------------------------------
Chciałam wam podziękować za tak dużą ilość wyświetleń. Szkoda, że tak mało komentarzy ale mam nadzieję, że to jeszcze się zmieni ☺

Czytasz? Skomentuj!

Prim Lynn Lancaster
  

niedziela, 17 maja 2015

Rozdział 10

Lena

  Kiedy idę w kierunku drzwi myślę co ja właśnie zrobiłam. Pocałowałam Jasia, mojego idola i przyjaciela od trzech dni ale na pewno na zawsze. Dobrze, że nie patrzyłam mu już w oczy bo spaliłabym się ze wstydu. Gdy wsadzałam klucz do dziurki słyszałam głosy z naszej kuchni. Wiedziałam już kto nas odwiedził. To ciocia Marysia. 
  Moja ciotka, która od dzieciństwa wychowywana była w surowych zasadach odwiedzała nas raz na jakiś czas. Jej oczkiem w głowie jest Paulina i to właśnie ją zawsze obdarowywała komplementami oraz prezentami, a do mnie czuję odrazę. Uważa, że jestem rozpieszczona i nie znam zasad dobrego zachowania. Ona nie lubi mnie, a ja jej. Dyscyplinę przeniosła w życie swojego dziecka. Jej syn jak i również mój kuzyn opuścił dom w wieku 20 lat, aby zamieszkać w Londynie. Teraz jest szefem ogromnej firmy zajmującej się projektowaniem ogrodów. Zrobił to tylko po to żeby nie zawieść swojej matki. Ja nie zamierzam robić tego co ona pragnie w przeciwieństwie do mojej siostry.
  Kładąc rękę na klamce poczułam dreszcz, który przeszedł mi po plecach. Wreszcie wzięłam się na odwagę i mój but stanął na progu. 
  - Wróciłam! - zawołałam.
  - Lena? - zapytał tata. - Już wróciłaś?
  Usłyszawszy jego głos podbiegłam do obojga rodziców rzucając się im na szyję. Nie widziałam ich od 2 tygodni ze względu na nadmiar obowiązków. Mimo, że byłam na nich wściekła to bardzo tęskniłam.
  - Jak było? - zapytała mama. - Nie przywitasz się z ciocią?
  - Dzień dobry ciociu. - wykrztusiłam z siebie. - Długa historia.
  - Wyprostuj się dziecko. - od pierwszej chwili zaczęła mnie pouczać.
  - Mi też miło cię widzieć. - odpowiedziałam sarkastycznie. - Pójdę się przebrać. 
  Wchodząc po schodach słyszałam jej słowa.
  - Jak wyście ją wychowali? - zapytała rodziców surowym tonem.
  - Nie jestem głucha! - zawołałam żałując, że nie widzę jej miny. 
  Po wejściu do pokoju rzuciłam się na łóżko. Chwyciłam telefon i zaczęłam pisać z Justyną. Zżerała mnie ciekawość co takiego się wydarzyło. Okazało się, że wsiadła do złego autobusu. W ten sposób znalazła się w innym mieście ale teraz jest w domu. Opowiedziałam jej o wszystkim do chwili kiedy zobaczyłam sms od Janka. 
  - Masz czas? - wysłał pytanie dodając do tego emotikona. - Jeśli tak to zadzwoń.
  Od razu wykręciłam numer zapominając o mojej przyjaciółce.
  - Cześć. - zaczął. - Stęskniłem się.
  - Przecież minęło dopiero kilka minut. - zaśmiałam się do słuchawki.
  - A nie cała wieczność? - Jasiek również wybuchnął śmiechem. - Widzimy się jutro?
  - Pewnie. - odpowiedziałam nawet się nie zastanawiając. - Przepraszam.. no wiesz.. za to, że cię pocałowałam.
  - Wiedziałem. - odparł.
  - Co wiedziałeś? - zapytałam bo nie wiedziałam co ma na myśli.
  - Masz wyrzuty sumienia o byle jaką rzecz. - oznajmił wcielając się w rolę wróżbity. - Jesteś inna i za to cię lubię. Muszę kończyć bo mam jeszcze kilka spraw do załatwienia z rodzicami. 
  - Okay. - powiedziałam. - Do jutra!
  W tej chwili połączenie zostało przerwane. Odłożyłam telefon na szafkę. Rozmyślałam o tym wszystkim co mi się przydarzyło. Jakiego wspaniałego człowieka poznałam. Mojej radości nie może zepsuć nawet ciocia. Postanowiłam iść spać, ponieważ chciałam, aby jak najszybciej było już jutro żeby znowu spotkać się z Jankiem.
---------------------------------------------
Prim Lynn Lancaster
Czytasz? Skomentuj!

sobota, 9 maja 2015

Rozdział 9

Jasiek

    Dochodziła godzina 9:30 kiedy obudził mnie budzik. Wyciągnąłem ostrożnie rękę, aby go wyłączyć lecz to nic nie dało, ponieważ i tak spadł na podłogę. Jestem okropnie nie wyspany, ponieważ z Leną długo gadaliśmy do późna. Kiedy wysunąłem się spod kołdry zacząłem rozglądanie się po pokoju, w którym jak się okazało jestem tylko ja. 
  - Gdzie wszyscy się podziali? - pomyślałem. 
  Postanowiłem nie tracić więcej czasu, dlatego wziąłem ubrania i poszedłem w kierunku łazienki. Założyłem czarne dżinsy oraz koszulkę JDabrowsky Wear. Ułożyłem włosy bo jak do tego czasu wyglądały jakby żyły własnym życiem. Gdy wyglądałem już jak na co dzień wybiegłem z pokoju i kierowałem się w stronę pokoju Thora i Smava. Słyszałem różne śmiechy, odgłosy więc wiedziałem już, że wszyscy zagubieni już się odnaleźli. 
  - A co tu się dzieję?! - wparowałem nagle, że wszyscy mają zdziwione twarze. 
  - Może najpierw jakieś cześć? - zapytał nadal śmiejąc się Rafał.
  - Nie budziłam cię. - oznajmiła mi Lena. - Chciałam zrobić śniadanie ale zawołał mnie Florek, który razem z Kiślem spał dzisiaj u chłopaków. 
  - Okay. - odpowiedziałem. - Gdzie byliście wczoraj wieczorem? Wyglądacie jakbyście coś brali. 
  - Przecież takie z nas porządne chłopaki. - powiedział ironicznie Stachu. - Ale tak na poważnie to ogłupiałeś Jasiu? Najzwyczajniej w świecie humor nam dopisuje.
  - O której wyjeżdżamy do Legnicy? - zapytałem Lenę. 
  - Według rozkładu autobus wyjeżdża 12:15. - odparła z westchnieniem. - Jestem już spakowana. Gorzej z tobą więc chodźmy już lepiej. 
  - Muszę się z tobą zgodzić. - przyznałem jej rację. - Chłopaki, a wy zostajecie?
  - Postanowiliśmy zostać jeszcze przez cały tydzień... - odpowiedział Filip. - Zaraz idziemy do galerii na spotkanie z fanami.
  - W takim razie do zobaczenia w sieci. - pożegnałem się każdemu przybijając piątkę. 
  - Na prawdę nie macie pojęcia jak trudno mi się z wami rozstać. - powiedziała moja przyjaciółka podbiegając i przytulając każdego z osobna. - Jestem szczęśliwa, że was poznałam i przepraszam za wszystkie kłopoty.
  Kolejnym naszym krokiem był powrót do pokoju, w którym panował ogromny bałagan. Razem spakowaliśmy moje wszystkie rzeczy. Gdy byliśmy już gotowi wziąłem obie walizki i zeszliśmy na dół. Bez żadnych przystanków szliśmy cały czas przed siebie, aby dojść na przystanek. Co jakiś czas musiałem wyciągnąć mapę Katowic, ponieważ nigdy nie wracałem innymi środkami transportu niż samochód. Zawsze przyjeżdżał po mnie ktoś z rodziny. Rozmawialiśmy bez chwili przerwy. Nadawaliśmy nawzajem ciągle sobie przerywając bo oboje chcieliśmy podzielić się jakąś wiadomością z drugą osobą.
  Gdy byliśmy już na miejscu przed nami stał tłum ludzi, którzy również wracali z Intel Extreme Masters. Wszyscy spojrzeli w jednym momencie na mnie.
  - Mamy jeszcze trochę czasu.. - zacząłem zdanie drapiąc się po głowie. - Chciałbym im wynagrodzić to, że nie było mnie w Spodku.
  - Oczywiście. - powiedziała z uśmiechem. - No śmiało.
  Podbiegłem do moich fanów, a następnie zaczęło się podpisywanie moich plakatów, robienie zdjęć i krótkie rozmowy, które lubię najbardziej. Niekiedy ludzie mają coś ciekawego do powiedzenia. Wszystko momentalnie się skończyło kiedy nadjechał autobus. Każda osoba zaczęła pchać się do drzwi. Z tego powodu, że stoję obok drzwi chwyciłem Lenę za rękę i pociągnąłem delikatnie przez tłum. Oboje weszliśmy do pojazdu oraz zajęliśmy dwa miejsca z tyłu.
  - Czy uważasz swoje Firanki za denerwujące? - zapytała nieśmiało dziewczyna, a ja patrzyłem na nią ze zdziwieniem.
  - To wszystko zależy jaką osobą jest każda z nich. - oznajmiłem. - Po prostu mam dość tego, że nie jestem tak jak moi kumple. Ale uwielbiam swoich fanów, ponieważ dzięki nim mam wszystko o czym kilka lat temu tylko marzyłem.
  Na siedzeniu po naszej prawej stronie siedziała dziewczyna, która cały czas nam się przyglądała. To bardzo krępująca sytuacja dla mnie jak i dla Leny. W końcu wstała i podeszła do nas:
  - Cześć Jasiu. - przywitała się ze mną. - Przepraszam, że przeszkadzam tobie oraz twojej dziewczynie ale możesz podpisać to zdjęcie?
  W tej chwili zamurowało nas obojga. Nie wiedzieliśmy co mamy jej odpowiedzieć. Zachowujemy się trochę jak para ale nią nie jesteśmy więc nie dziwię się słowom nieznanej Firanki. Ta sytuacja dała mi do myślenia.
  - Nie jesteśmy razem. - odpowiedziała w końcu Lena śmiejąc się. - Ale Janek chętnie da ci swój autograf, prawda?
  - No jasne. - wydusiłem coś z siebie.
  Gdy moja fanka odeszła siedzieliśmy patrząc na siebie. Śmialiśmy my się tak głośno, że wszystkie oczy skierowane były w naszą stronę. Jednak nikt wcale się nie odzywał. Starali się nie reagować.
  Bez żadnych przeszkód droga minęła bardzo szybko. Razem z moją towarzyszką wysiedliśmy z pojazdu. Postanowiłem odprowadzić ją pod dom. Nie mogłem uwierzyć, że z tych 3 dni zostało nam wyłącznie około 20 minut drogi.
  - Nawet nie wiesz jak się cieszę z naszego spotkania. - powiedziała w końcu, a ja się zarumieniłem.- Na drodze stanęło nam wiele przeszkód ale pokonaliśmy je razem.
  - Myślałem, że oprócz moich przyjaciół nikt nie traktuję mnie już jak normalnego człowieka, a jednak się myliłem. - odpowiedziałem to co od kilku dni siedziało mi w głowie.
  Z każdym krokiem byliśmy bliżej jej ulicy, a to nikogo nie cieszyło. Opowiadaliśmy w tym czasie historie, których o sobie nie wiedzieliśmy. W końcu Lena zatrzymała się.
  - To tutaj. - powiedziała jakby była zawstydzona.
  Staliśmy przed małą, szarą chatką, która nie miała za wiele pokoi co widać było już na zewnątrz. Otaczał ją zielony trawnik ogrodzony brązowym płotem.
  - Widzimy się jutro? - zapytałem.
  - Co to za pytanie? - odpowiedziała pytaniem. - Jasne, że tak. Przyjdź po mnie o 17:15.
  Po wypowiedzeniu kilku ostatnich słów, podbiegła do mnie, a następnie pocałowała mnie w prawy policzek. Zabrała swoją walizkę położoną na ziemi i pobiegła w kierunku drzwi w tym czasie machając w moim kierunku. Ja stałem jednak jakby nogi oraz ręce odmówiły mi posłuszeństwa. Kiedy nie było już po niej śladu zabrałem swój bagaż, a następnie udałem się do domu.
  Cały ranek minął mi bez żadnych niespodzianek, interesujących wydarzeń ale jak widać wystarczy druga osoba, z którą czuję się dobrze, aby dzień był udany. Bo gdy się żyje, to czuje się ciepło drugiego człowiekawśród chłodu innych ludzi.
-----------------------------------------------------
Kolejny rozdział z drobnym opóźnieniem. Kolejny za tydzień ☺
Prim Lynn Lancaster
Czytasz? Skomentuj!

niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 8

  Lena

  Czuję się okropnie. Przez kilka lat miałam założoną maskę, którą teraz zrzuciłam. Myślałam, że jestem twarda, bezinteresowna, a jest wręcz przeciwnie. Słaba i wrażliwa. Te dwa słowa opisują moją postać.
  Jasiek wracając do pokoju o nic mnie nie wypytuję. Podtrzymuję mnie prawą ręką, ponieważ jestem oszołomiona zaistniałą sytuacją. Dlaczego to zrobiłam? Czemu chciałam się zabić? Sama tego nie wiem. Kiedy doszliśmy na miejsce Janek otworzył drzwi, weszliśmy, a ja usiadłam na łóżko.
  - Jest mi strasznie głupio. - odparłam nieśmiało. - Nie wiem czemu to zrobiłam. Wyszłam na typową nastolatkę, która chce zwrócić na siebie uwagę. Jestem strasznie głupia. Przepraszam za to, że przeze mnie możesz stracić wszystko co osiągnąłeś.
  - Nie mów nic, proszę. - powiedział.
  - Jak mam nic nie mówić?! - zaczęłam krzyczeć. - Nie wiesz jak jest mi ciężko! Rodzina ma mnie gdzieś, możesz stracić swoich fanów, siedzę ci na głowie, a na dodatek całe życie udawałam kogoś kim nie jestem! Jak mam w tym momencie zachować spokój?!
  Chwyciłam szklankę, która położona została na szafce nocnej i rzuciłam nią z całej siły na ziemię. Jaś odskoczył do tyłu. Nic mu się nie stało czego nie można powiedzieć o mnie. Odłamek odbił się od podłogi i trafił w moją nogę. Nie panikowałam. Położyłam się na łóżko chcąc zapomnieć o wszystkim.

 ***

  - Gdzie jestem? - zapytałam budząc się na łóżku szpitalnym. 
  - W szpitalu. - uspokoił mnie Florek. - Po wczorajszej sytuacji szkło utknęło ci głęboko, a ty zemdlałaś trafiając tutaj. Wyciągnęli je i już jest wszystko w porządku. Jasiek czeka na korytarzu razem z resztą. Ja skłamałem, że jestem twoim kuzynem, dlatego pozwolono mi wejść. Poproszę lekarza żeby pozwolił mu później wejść.
  - Nie mam pojęcia czemu tak zareagowałam. - oznajmiłam, a w tym czasie znowu strumień łez zaczął lecieć z moich oczu.
  - Przestań płakać. - powiedział z uśmiechem skkf. - Każdy w życiu ma takie chwile, w których czuję się okropnie. Jan też tak kiedyś miał, dlatego starał cię uspokoić, ponieważ mu to pomogło.
  - Żartujesz sobie ze mnie? - pytam ironicznie.
  - Mówię prawdę. - poinformował mnie. - Kiedy zaczął nagrywać po jego szkole rozeszły się już o tym wiadomości. Wiele osób zaczęło go gnębić. Zwierzał mi się, a to najzwyczajniej mu pomogło. Masz w nim oparcie. Wykorzystaj to, proszę.
  Gdy chciałam się odezwać do pokoju weszła pielęgniarka:
  - Lena powinna zostać sama. - oznajmiła.
  Florek kiwnął głową, pożegnał się ze mną i wyszedł.
  Nagle zostałam sama. Moja głowa była pełna różnych myśli, których nie potrafiłam uporządkować. Później po prostu zasnęłam, a gdy się obudziłam nade mną stał Jan. Spojrzałam mu prosto w oczy jednak nie odzywałam się. Było mi tak głupio, że nie mogłam nic powiedzieć.
  - Martwiłem się. - odparł, a ja dalej milczałam. - Posłuchaj uważnie. Zapomnijmy o całej sytuacji. Nie wstydź się. Mam tylko nadzieję, że jest lepiej. Zdjęcia nie ma w internecie, a nawet gdyby było to nie twoja wina. Jestem dorosły więc to była moja decyzja.
  - Jest już w porządku. - oznajmiłam.
  Poczułam ulgę, że te dziewczyny były tak dobre nie wrzucając fotografii do sieci. Nie spodziewałam się tego ale jak widać na świecie istnieją jeszcze ludzie z dobrymi sercami.
  - Mam ci pomóc? - zapytał.
  - W czym? - odpowiedziałam pytaniem.
  - Pakowaniu - poinformował mnie Jaś. - Zostałaś wypisana ze szpitala.
  - Poradzę sobie ale dzięki. - odparłam z uśmiechem.
  - Czekam na korytarzu. - powiedział. - Chłopaki musieli już wracać do Spodka.
  Kiedy opuścił salę, wstałam i zaczęłam ściągać szpitalną pidżamę. Na stoliku czekały czyste ubrania, które najprawdopodobniej przywiózł mi jeden z członków Terefere. Czarne legginsy oraz nowe, zielone trampki, które zabrałam ze sobą na wszelki wypadek do Katowic. Musieli znaleźć je w torbie. Gdy przymierzałam się do bluzki zauważyłam coś dziwnego. Nie przywiozłam jej ze sobą. Od razu domyśliłam się o co chodzi. To bluza z motywem moro ze sklepu Jasia. Miły gest, z którego bardzo się ucieszyłam. Później szybko pobiegłam do łazienki, aby uczesać włosy. Nie robiłam makijażu, ponieważ to była ostatnia rzecz, o której dzisiaj pomyślałam. Wzięłam torbę i wyszłam na zewnątrz.
  - Chcesz zadzwonić do kogoś bliskiego? - zapytał Janek.
  - Nie. - oznajmiłam. - Wolałabym żeby nikt więcej nie wiedział o wczorajszym dniu. A do tego muszę jutro wieczorem być w domu.
  - Pojedziemy w takim razie razem do Legnicy według planów. - odparł. - Nie puszczę cię samej.
  - Bardzo cię proszę nie traktuj mnie jak dziecko. - powiedziałam stanowczo.
  - Nie próbuję. - poinformował mnie spokojnie. - Martwię się o ciebie i tyle. Chciałbym żeby przez to wydarzenie nic się między nami nie zepsuło.
  - Jeśli nie jesteś na mnie wściekły to nie mam nic przeciwko. - powiedziałam z uśmiechem. - Tak przy okazji dziękuje za bluzę.
  Wyszliśmy ze szpitala oraz kierowaliśmy się z powrotem do hotelu po drodze długo rozmawiając tak jakbyśmy się poznawali na nowo. Wiem, że popełniłam okropny błąd. Człowiek obok mnie to mój idol, który zawsze jest sobą i nikogo nie udaję, a ja przez te kilka lat nie brałam z niego przykładu. Swoją osobowość skrywałam w środku zamiast wypuścić ją na zewnątrz. Drugi raz nie popełnię tego samego błędu.
--------------------------------------------

Czytasz? Skomentuj!

Prim Lynn Lancaster

piątek, 1 maja 2015

Rozdział 7

 Jasiek

 Kiedy wracaliśmy już do hotelu zaczęło się ściemniać. Nigdzie się nam nie śpieszyło, dlatego szliśmy wolnym, równym krokiem. Było bardzo zimno ale to nam nie przeszkadzało. Oddałem Lenie kurtkę, a ja kontynuowałem powrót w bluzie.
  - Na prawdę nie żałujesz, że nie poszedłeś do Spodka? - zapytała dziewczyna, ponieważ widziałem, że moja decyzja gnębiła ją od samego rana.
  - A źle spędziłaś dzisiejszy dzień? - odpowiedziałem pytaniem.
  - No co ty. - powiedziała. - Świetnie się bawiłam!
  Nagle stanąłem w miejscu, a Lena zrobiła to samo.
  - Wszystko w porządku? - zapytała.
  Ja jednak nie odpowiedziałem. Zostałem w miejscu i wzrok kierowałem przed siebie, a dokładniej na dwie dziewczyny w moich bluzach, które zobaczyły jak ich idol je zawiódł, okłamał. Zauważyłem coś niepokojącego. Jedna z nich, która jest wysoką blondynką z falowanymi włosami, piwnymi oczami oraz blizną pod lewym okiem sięgnęła po kieszeni. Gdy wyciągnęła telefon, aby zrobić zdjęcie, otrząsnąłem się, chwyciłem Lenę za rękę, a następnie pociągnąłem ją w kierunku uliczki między dwoma budynkami przypominającą miejsce gdzie pierwszy raz się spotkaliśmy. Bałem się, że tamtej dziewczynie udało się zrobić mi zdjęcie, a wtedy wszystko legnie w gruzach. Kiedy byliśmy już daleko od nich zatrzymaliśmy się.
 - Możesz mi wytłumaczyć co się stało?! - domagała się wyjaśnień.
  Opowiedziałem jej wszystko dokładnie. Była bardzo oszołomiona prawie tak jak ja, ponieważ wszystko stało się tak nagle. Przez chwilę nie mówiliśmy nic ale później odezwała się ponownie:
  - Wracajmy już, proszę.
  Zgodnie z prośbą kontynuowaliśmy drogę do pensjonatu lecz tym razem ścieżkami gdzie przechodzi mało osób. Ona znowu zamknęła się w sobie. Moja głowa, która jest zawsze pełna pomysłów była tym razem pusta. Gdy byliśmy już na górze z pokoju Smava i Thora wybiegł skkf.
  - Nareszcie jesteście! - krzyknął z radością. - Długo was nie było.
  Lena w tej chwili zaczęła ściągać moją kurtkę, a następnie wręczyła mi ją z powrotem, milcząc. Później schyliła głowę chcąc ukryć łzy. Po kilku sekundach jednak nie wytrzymała i pobiegła wąskim korytarzem przed siebie.
  - Co jej się stało? - zapytał zdziwiony Florek.
  - Długa historia. - oznajmiłem z poczuciem winy.
  - Chciałem zapytać czy idziecie na imprezę ale odpowiedź chyba brzmi nie. - powiedział.
  - Może innym razem. - odparłem. - Udanej zabawy!
  Wszedłem do naszego pokoju, który znajdował się zaraz na przeciwko. Postanowiłem jej nie szukać. Może po prostu chciała zostać na chwilę sama. Przebrałem się, a potem położyłem się prosto na moje łóżko z pilotem w dłoni. Chciałem odciągnąć myśli od zaistniałej sytuacji ale niestety to się nie udawało. Nie mogłem tak leżeć, oglądać jakiś badziewny serial i nic nie robić. Wstałem i udałem się na poszukiwanie Leny.
  Obszedłem cały hotel. Pytałem gości, pracowników starając się nikogo nie pominąć. Przyznam, że zacząłem się martwić kiedy nie mogłem jej znaleźć. Chciałem sprawdzić obejście, dlatego wyszedłem na dwór. W tym momencie mnie zamurowało. Z otwartego, szklanego okna na ostatnim piętrze wystawała głowa Leny. Jej włosy powiewały na wietrze, a  z oczu płynęły łzy.
  - LENA! - krzyczałem z całych sił. - NIE RÓB GŁUPSTW!
  Nie czekając ani chwili dłużej pobiegłem jak najszybciej mogłem. Miałem wrażenie jakby schody mnożyły się wchodząc na kolejne piętra. Bałem się, że nie zdążę na czas. Kiedy zbliżałem się już do pokoju gdzie znajdowała się dziewczyna uciszyłem się. Podszedłem cicho, wyciągnąłem ręce, aby ją chwycić, a następnie oboje spadliśmy na podłogę w pomieszczeniu gdzie mogło dojść do tragedii. Poczułem ulgę, ponieważ wiedziałem, że nic głupiego już nie zrobi.
  - Przepraszam. - wyszeptała. - Na prawdę nie chciałam tego zrobić.
  - Spokojnie. - uciszyłem ją kładąc jej palec na ustach. - Już wszystko będzie okay.
  Właśnie sobie coś uświadomiłem. Lena jest wrażliwą osobą, która nie jest odporna na stres, zawsze czuję się winna. Ale to nie jedyna rzecz. Dowiedziałem się również tego, że zależy mi na niej i nie wypełniłbym pustki po jej stracie. To byłoby zbyt trudne.
-----------------------------------------------------------
Kolejny rozdział już jest z sytuacją, która pewnie was zszokowała. Następny już niedługo ☺
Prim Lynn Lancaster
Czytasz? Skomentuj!

środa, 29 kwietnia 2015

Rozdział 6

Lena

  Kiedy się obudziłam zobaczyłam siedzącego Jasia na przeciwnym łóżku. Wyglądał na zdołowanego. 
  - Dzień Dobry. - przywitał się.
  - Cześć. - powiedziałam ziewając. - Coś się stało?
  - Po prostu nie mam ochoty wracać dzisiaj do Spodka. - oznajmił. - Może spędzimy ten dzień razem?
  - Chciałabym ale muszę już wracać bo nie mam się gdzie zatrzymać. - przyznałam. 
  - Nie być taka. - poprosił.
  - Jaka mam nie być? - zapytałam bo nie wiedziałam o co chodzi Jankowi.
  - Rozerwij się. - powiedział. - Gdybyś była ciężarem nie zaproponowałbym ci przenocowania u mnie. 
  - W takim razie z miłą chęcią i postaram się spełnić twoją prośbę. - oznajmiłam. - Postaram się spełnić twoje żądanie jednak co będzie z twoimi fanami.
  Wypowiedziałam te słowa, ponieważ też jestem Firanką i byłabym wściekła gdyby mój idol nie przyszedł na spotkanie przez jakąś dziewczynę.
  - Wiem co sobie myślisz ale taki nie jestem. - odparł Janko. - Nie olewam swoich fanów. Wiem, że też nią jesteś, a w tym momencie możesz być zawiedziona moją osobą ale czasem po prostu chcę odpocząć od tego wszystkiego. 
  Chciałam zacząć kolejne zdanie jednak przeszkodził mi Rafał:
  - Witam moje gołąbeczki. - przywitał się. 
  - Nie ma to jak Kiślu z samego rana. - odpowiedział Jasiek. - Mam prośbę. Powiedzcie fanom, że się zatrułem i moja obecność na Intel Extreme Masters przez całe dwa dni nie będzie możliwa.
  - Twoja decyzja. - powiedział chłopak Janowi jednak wiedziałam, że jego słowa go wkurzyły.
  Kolejnym moim krokiem było udanie się do łazienki. Wyciągnęłam z torby poukładaną do tej pory czarną bluzkę z napisem ,,I know how it feels to be left behind" oraz czarne jeansy. Następnie ubrałam trampki, które założone miałam podczas pechowej jazdy autobusem. Poczesałam swoje włosy i zrobiłam lekki makijaż. Później udostępniłam łazienkę Jasiokowi. O dziwo potrzebował więcej czasu niż ja, dlatego czekając na niego zerknęłam na komórkę. Tak jak się spodziewałam. Zero wiadomości od rodziny. Postanowiłam zadzwonić do Klaudii czyli nowo poznanej dziewczynie, która nie dotarła na IEM. 
  - Lena? - zapytałam. - Czekałam na twój telefon! Co jest?
  - Nie weszłam do Spodka. - oznajmiłam. - Zabrakło biletów, byłam kompletnie załamana.
  - Gdzie teraz jesteś? - zadała kolejne pytanie.
  - U chłopaków w pokoju. - powiedziałam spokojnie. - A dokładniej z ekipą Terefere.
  - Co ty gadasz?! - zaczęła krzyczeć do słuchawki.
  - Mówię prawdę. - odparłam, a w moim głosie można było wyczuć wyrzuty sumienia. - Nie mów nikomu. Bardzo cię proszę. Odezwę się później. 
  - Możesz na mnie liczyć. - upewniła mnie Klaudia. - Do zobaczenia!
  Rozłączyłam się. 
  - Wiedziałem, że jestem głównym tematem wielu rozmów nastolatek ale usłyszeć ją na żywo to już coś. - powiedział JDabrowsky, który wyszedł z łazienki. 
  - Podsłuchiwałeś?! - zapytałam się z uśmiechem. 
  - Ja? - zadał sarkastyczne pytanie. - Nigdy.
  W tym momencie wybuchliśmy śmiechem. 
  - Chodźmy Lena. - zaproponował. 
  Udaliśmy się na spacer po mieście. Od czasu do czasu pokazywał mi palcem jakieś miejsca, a ja słuchałam uważnie jego opowieści. Było w nich coś magicznego. Albo to tylko to, że spędzam czas ze swoim idolem. To już samo w sobie jest niesamowite. Kiedy w końcu udaliśmy się w kierunku jedynej ławki, o której istnieniu wie na pewno mało osób, ponieważ znajduje się w środku lasu, oboje usiedliśmy. 
  - Chciałbym się jeszcze jednej rzeczy o tobie dowiedzieć. - oznajmił.
  - W takim razie mów śmiało. - odpowiedziałam. 
  - Jesteś Firanką. - powiedział z zakłopotaniem drapiąc się po głowie - Wybacz ale trudno mi się ciebie o to zapytać. Nie zareagowałaś tak jak się tego spodziewałem. Obawiałem się do ciebie podejść ze względu na twoją reakcję.
  - To prawda. - westchnęłam. - Traktuję cię po prostu jak zwyczajnego człowieka, który po prostu jest ważny w moim życiu. Drugim powodem była sytuacja w jakiej się znajdowałam. Ale uwierz. Teraz jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. 
  - Dobrze mi z tobą. - wypalił nagle, a ja się odrobinę zawstydziłam. - Mam nadzieję, że razem pojedziemy autobusem do Legnicy. A co będzie potem? Mam nadzieję, że nasz kontakt się nie urwie nigdy. 
  - Ja również. - odpowiedziałam z podekscytowaniem w głosie. - Wszystko zależy od ciebie. 
  - Liczę na codzienne spotkania. - powiedział prosto w oczy. 
  - A co z twoim youtuberskim grafikiem? - zapytałam z uśmiechem.
  - Na przyjaciół poznanych w dziwnych okolicznościach zawsze mam czas. - oznajmił wybuchając śmiechem.
  Chwycił mnie za rękę, a następnie pobiegliśmy przed siebie dopóki Janek się nie potknął i nie przewróciliśmy się turlając po ziemi z górki. Czułam jakby świat stanął w miejscu, a ja żyłam tylko tą chwilą. Uświadomiłam sobie, że nie trzeba żyć w bajce żeby być choć na moment być szczęśliwym.
---------------------------------------------------------
Rozdział 6 specjalnie dla was. Proszę was bardzo o komentarze i dziękuje za tyle wyświetleń!

Czytasz? Skomentuj!

Prim Lynn Lancaster

piątek, 24 kwietnia 2015

Rozdział 5

  Jasiek

  - Nawet podczas całego zamieszania nie zapytałem cię jak się nazywasz. - oznajmiam. - Proponuję obcej dziewczynie przenocowanie w tym samym pokoju nie znając jej imienia. Dziwne co nie?
  - Lena Sokołowska. - odpowiada. - Ty raczej nie musisz się przedstawiać. 
  Nie wiem czy mam się śmiać czy denerwować z tego powodu. Po prostu na chwilę poczułem się jak normalny chłopak w moim wieku dopóki nie przerwała tej chwili. Wiedziałem, że jest Firanką bo miała ubraną bluzę z mojego sklepu co było trochę krępujące. 
  Wchodzimy po schodach na górę zmierzając do pokoju, w którym powinni być już chłopaki. Kiedy jesteśmy na miejscu otwieram drzwi, a następnie pozwalam Lenie przejść jako pierwsza jednak ona odmawia. Ja też postąpiłbym tak na jej sytuacji więc nie dziwi mnie to.
  - Jest tu kto? - pytam od razu po przekroczeniu drzwi. 
  - Jasiek! - woła Rafał. - Nareszcie jesteś!
  - A kim jest twoja koleżanka? - zadaje pytanie Florek. 
  - Śmiało. - mówię do nowo poznanej dziewczyny. - Oni nie gryzą mimo, że na takich wyglądają.
  - Mam na imię Lena. - oznajmia nieśmiało. - Myślę, że nie będziecie mieli nic przeciwko jeśli zostanę u was. Obiecuję... jutro mnie tu nie będzie.
  - Spokojnie. - uspokaja Kiślu. - Miejsca nie zabraknie. 
  - Tam możesz spać, Lena. - proponuję. 
  - Dzięki. - odpowiada.
  Nie spodziewałem się takiej reakcji jednak się pomyliłem, ponieważ kiedy wyszedłem na korytarz gdzie znajduje się kuchnia oboje wybiegli za mną.
  - Janek! - zawołał Florek. - Czy ty do reszty zgłupiałeś? Przyprowadzasz do pokoju jakąś obcą dziewczynę jakby nigdy nic.
  - Uspokójcie się! - poprosiłem. - Zaraz wam wszystko wytłumaczę.
  W skrócie opowiedziałem całą historię naszej nowej lokatorki. Kiedy skończyłem oboje nic nie mówili. Stali tylko spoglądając wzajemnie po sobie. 
  - Rzeczywiście.. - zaczął Rafał po 5 minutach ciszy. - Szczęście jej nie dopisało ale i tak cię nie usprawiedliwia. Ciesz się, że wygląda na sympatyczną. Tylko niech nie dotyka lodówki.
  - Nie rzucaj lepiej takimi tekstami bo jeszcze ją wystraszysz. - powiadomił skkf.
  - Z tego co wiem śledzi kanały nas wszystkich. - poinformowałem. - Wystarczyło kilka minut żeby się zorientować.
  W tym momencie drzwi pokoju otworzyły się. 
  - Przepraszam, że znowu wam zawracam głowę ale chciałam zapytać gdzie jest łazienka. - powiedziała.
  - Chodź za mną. - zaproponowałem. 
 Z racji tego, że toaleta była bardzo blisko po kilku sekundach byliśmy już u celu. 
  - Dziękuje Janek.
  - Przestań dziękować bo się zarumienię. - odezwałem się.
  Uśmiechnęła się, a potem zostałem sam na korytarzu czekając, aż wyjdzie. Gdy minęło kilka minut była już obok mnie.
  - Chcesz wyświadczyć mi przysługę? - zapytałem.
  - Jasne chociaż i tak nie spłacę swojego długu. - odpowiedziała.
  - Chodź po prostu za mną. - poprosiłem.
  Zaprowadziłem ją pod jedne z krętych schodów. Było tam okno z widokiem na całe Katowice. Usiedliśmy na dywanie, a następnie powiedziałem:
  - Chciałbym żebyś opowiedziała coś o sobie.
  - A więc nazywam się Lena Sokołowska jak już z resztą wspominałam, mam 16 lat, przyjechałam do Katowic na IEM żeby spotkać was jednak los przygotował dla mnie niespodzianki. - oznajmiła. 
  Przyznam, że w tej chwili się zarumieniłem kiedy wypowiedziała słowo ,,was". W tej chwili moje wszystkie myśli okazały się prawdziwe. 
  - Czyli jesteś naszą fanką? - zapytałem.
  - To znaczy... - zaczęła. - No tak.
  - Spodziewałem się tego. - odpowiedziałem.
  - Jest coś jeszcze. - zaczęła. - Nie mówię tego, dlatego że jesteś youtuberem oraz moim idolem. Uwielbiam grać, a moją ulubioną jest The Last of Us. Przechodzę ją po raz 6. 
  Przyznam, że w tej chwili mnie zamurowało. Nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć. Jestem zadowolony, ponieważ nareszcie się otworzyła ale nigdy nie powiedziałbym o niej tego, że jej pasją są gry.
  - To może być początek pięknej znajomości. - powiedziałem Lenie.
  - Mówisz serio? - zapytała zdziwiona. 
  - Czy ja kiedyś żartowałem sobie z tak poważnych rzeczy? - odpowiedziałem pytaniem, a na koniec wybuchliśmy śmiechem.
  - To zacznijmy wszystko od nowa. - zaproponowała. - Jestem Lena.
  - Jan. - przedstawiłem się mimo tego, że mnie znała. - Miło poznać.

---------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 5 jest zgodnie z planem. Chcę podziękować za co raz więcej komentarzy, które motywują mnie do poprawek i pracy.
Prim Lynn Lancaster

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Rozdział 4

Lena

  - Czy wszystko dobrze?  - pyta osoba, która zatrzymała się na widok załamanej nastolatki, którą jestem ja.
  - Jak ma być dobrze?! - krzyczę trzymając głowę w kolanach. - Przyjechałam do Katowic z Miłkowic po to, aby spełnić marzenia. Moja przyjaciółka nie przyjechała, autobus się zepsuł, szłam kawał drogi, a teraz jeszcze mnie nie wpuścili!
  - Spokojnie. - mówi. - Nie denerwuj się tak.
  W tym momencie podnoszę głowę, a przede mną stoi osoba, która od kilku lat jest moim idolem i autorytetem. Ten chłopak wzmocnił moją pewność siebie oraz sprawia, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech. To JDabrowsky.
  - Przepraszam... - oznajmiam zakłopotana. - Ja na prawdę nie chciałam...
  Brakuje mi słów. Teraz znowu wybucham płaczem. Obok mnie jest człowiek, dla którego tutaj przyjechałam jednak to mnie nie pociesza. Jestem sama w obcym mieście, a na dodatek bez dachu nad głową.
  - Przestań. - odpowiada. - Nic się nie stało. 
  - Głupio mi. - przyznaje się przed Jasiem ale z oczu dalej lecą łzy.
  - Chodź ze mną. - proponuje. - Nie mogę cię tu tak zostawić. Mam nadzieję, że nie obrazisz się jeśli założę okulary i kaptur. To minusy bycia znanym.
  - Jasne. - odparłam bez emocji.
 Mam zamiar iść za osobą, którą widzę pierwszy raz w życiu. Znam go tylko z jego filmików. Mam wrażenie, że jest mi bdziałam mu całą historię od wydarzenia z Justyną do nie miłej sytuacji podczas stania obok kasy żeby kupić bilety. Słuchał mnie cały czas kiedy opowiadałam. Nie śmiał się tylko na jego twarzy pojawiło się współczucie. Mogłabym mówić cały czas.
  - Też byś mnie zastała w takiej sytuacji gdybym pojawił się na twoim miejscu. - mówi Jaś. - W sumie nie. Chłopaki nie płaczę. Zapomniałem. 
  - A ty jak zawsze potrafisz rozbawić ale w nie odpowiednim momencie. - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem, który pojawił się chyba dzisiaj pierwszy raz na mojej twarzy.
  - W ogóle gdzie cię odprowadzić? - obawiałam się tego pytania.
  - Muszę iść wynająć pokój w hotelu... - powiedziałam z zakłopotaniem. 
  - Wiem, że to dziwne bo dopiero mnie poznałaś ale możesz pójść do mnie. - zaproponował. - A tak dokładniej do pokoju hotelowego. Jedno łóżko stoi wolne.
  - Przyznam, że trochę mi głupio. - przyznałam szczerze. - Jednak byłabym bardzo wdzięczna.
  - W takim razie chodź za mną. - oznajmił.
  - A ty nie wracasz już do Spodka? - zapytałam z ciekawości. 
  - Nigdy. - powiedział stanowczo. - Po prostu fani niekiedy są dołujący. 
  Nic już nie powiedziałam do końca drogi chociaż, gdy byłam w domu wypisywałam na kartce wszystko o co chciałam go zapytać. Czuję się teraz bardzo swobodnie idąc obok niego. Jest jak stary, dobry przyjaciel, któremu mogę powierzyć wszystkie tajemnice. Całą drogę idziemy w milczeniu. Nagle ręka Jaśka podnosi się i pokazuje palcem ogromny, kremowy budynek z tabliczką informującą na drzwiach. 
 - Jesteśmy na miejscu. - informuje Jan.
liższy od rodziny. Tak jak zaginiony brat, którego znalazłam po minięciu kilku lat. Przyznam, że mam lekkie obawy ale mimo tego kiedy Janek podaje mi rękę chwytam ją, a następnie wstaję na nogi. 
  - A więc mieszkasz zaraz nie daleko od mojego miejsca zamieszkania. - informuje mnie chociaż wiedziałam o tym od dawna. - Moi dziadkowie zamieszkują tam blok. 
  - Tak. - odpowiadam oschle. 
  - Powiesz mi co wydarzyło się na twojej drodze, aby się tutaj dostać? - zadaje mi pytanie.
  Opowiadam mu wszystko. Od sytuacji z Justyną do braku biletów. Na jego twarzy pojawia się współczucie. Czuję się jakby był moim zaginionych bratek, którego odnalazłam po tylu latach.
  - Spokojnie. - stara się mnie pocieszyć. - Gdybyś ty znalazła mnie w takiej sytuacji też tak bym się zachowywał. A w sumie nie. Chłopaki nie płaczą.
  - Zawsze wiesz kiedy rzucić ten twój żarcik. - mówię z lekkim uśmiechem, który pojawił się na mojej twarzy chyba dzisiaj pierwszy raz.
  - A tak w ogóle gdzie mam cię odprowadzić? - zadał to pytanie, którego bardzo się obawiałam.
  - Wiesz.. - staram powiedzieć się coś więcej ale nic odpowiedniego nie potrafię wymyślić.
  - Nie wynajęłaś motelu ? - zapytał się po raz kolejny.
  - Zgadza się. - odpowiedziałam chociaż  byłoby mi wstyd.
  - Może to dziwne, ponieważ znamy się kilka minut ale może chciałabyś iść do mnie? - pyta. - A tak dokładniej do mojego pokoju hotelowego. Stoi jedno wolne łóżko.
  - Byłabym bardzo wdzięczna. - powiedziałam Jankowi.
  - Chodź za mną w takim razie. - oznajmił. - Przez dni podczas trwania Intel Extreme Masters mieszkam jeszcze z Rafałem i Florkiem to znaczy z Kiślem i skkf''em. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza.
  - Jasne, że nie będą mi przeszkadać. - odpowiadam bo przecież uwielbiam całe Terefere. - Raczej pytanie czy ja nie będę sprawiała kłopotu im.
  - Nie żartuj nawet. - odpowiada Jasiek. - Goście zawsze mile widziani.
  - Przepraszam, że zapytam ale nie wracasz już do Spodka? - zadaję pytanie.
  - Nigdy. - odpowiada. - Fani niekiedy sprawiają wiele kłopotów.
  Idziemy w ciszy podczas dalszej drogi. Zachowuję się swobodnie bo czuję jakbym obok siebie miała przyjaciela godnego zaufania. Wszystko jest takie piękne. Może trwać tak długo jak może. Nagle Janek podnosi rękę i wskazuje na kremowy, duży budynek znajdujący się w środku lasu.
  - Jesteśmy na miejscu.
------------------------------------------------------------
Pierwszy rozdział ze spotkania Jasia i Leny, dlatego jest jedna perspektywa. Mam nadzieję, że się podoba.
Do tego doszły mnie słuchy, że niektóre osoby uważają to za kolejne love story (pozdrawiam Martę). Powiem na ten temat tyle. Myślę, że warto wytrwać do końca tego fan fiction żeby przekonać się o pomyłce tych, którzy myślą tak samo jak moja droga koleżanka.
Prim Lynn Lancaster

piątek, 17 kwietnia 2015

Rozdział 3

Lena

  Niezręczna cisza w autobusie trwa dalej po wyproszeniu awanturników przez kierowcę. Mam ochotę się rozpłakać chociaż nie chcę okazywać swojej słabości. Nawet z Klaudią, którą przed całą sytuacją miałam świetny kontakt nie rozmawiam. Po prostu siedzę na swoim miejscu, patrzę w okno i rozmyślam jak cudownie byłoby gdybym miała lepsze życie. Każdy kolejny dzień przynosi mi nowe niespodzianki, które nie mają w sobie nic dobrego. 
  Mija godzina oczekiwania na uruchomienie autokaru. Jeśli autobus nie wyjedziecie w tym momencie spóźnię się do Spodka i może załapię się na ostatnie bilety.
  - Moi drodzy. - mówi spokojnym głosem kierowca. - Na naprawę usterki potrzebuję jeszcze trochę czasu. Decyzja należy do was czy zostaniecie. Na obecną chwilę nic nie mogę wam obiecać.
  - Klaudia idziesz pieszo? - pytam moją nową znajomą po długim milczeniu.
  - Nie mogę. - oznajmia ze smutkiem. - Poinformowałam o całej sytuacji rodziców. Nie mogę jako trzynastolatka iść przez całe Katowice jakby nigdy nic, a do tego nie znam wcale tego miasta.
  - Rozumiem. - odpowiadam z wyrzutami sumienia, ponieważ czuję się jakbym ja była odpowiedzialna za całą sytuację, która wydarzyła się przed chwilą. - W takim razie ja też zostanę.
  - Idź i spełnij marzenia. - mówi. - Chociaż ty to zrób z całego autobusu. Trzymam kciuki!
  - Dziękuje. - odparłam. - Skontaktuję się z tobą potem.
  Podchodzę do drzwi, a kierowca kiwa tylko głową na tak. Wchodzę na chodnik i idę przed siebie. Przyznam, że ja również nie byłam nigdy w tym mieście, dlatego nie mam pojęcia gdzie się udać. Podchodzę po kolei do przypadkowych przechodniów pytając o drogę do Spodka. Okazuje się, że mam przed sobą długą, ciężką drogę. Po mojej głowie chodzą różne myśli. Boję się, że nie zdążę na czas. Będę się cieszyła jak wejdę jako ostatnia osoba chociaż moje szanse maleją z każdą sekundą. Kiedy myślę przez chwilę stwierdzam, że nie mogę tracić pewności siebie. Lepiej mieć fałszywą nadzieją niż jej nie posiadać.
  Nie zawsze uważałam się za ,,twardą" dziewczynę. Do 6 klasy podstawówki byłam jedynie szarą myszką, która chodziła korytarzami niezauważana przez rówieśników. Pojawiali się w moim otoczeniu tylko wtedy, gdy czegoś potrzebowali. Kiedy odmówiłam zaczęli okładać mnie pięściami. Bałam się powiedzieć o tym jaki koszmar przechodzę codziennie w szkole. Dopiero, gdy całą sytuację zauważyła Justyna nauczyła mnie pewności siebie. Wtedy dalej nikt ze mną nie rozmawiał ale przynajmniej nie byłam już kozłem ofiarnym i zdobyłam przyjaciółkę.
  Idę według wskazówek. Minęły 2 godziny drogi, a ja zauważam cel do którego zmierzam. Zaczynam biec tak szybko jak tylko potrafię. Wreszcie stoję przed barierką. Nigdzie nie widzę kolejki tylko małą grupkę ludzi stojącą wobec kasy. Najwyraźniej wszyscy są wściekli. Od razu przed oczami pojawia się sytuacja z autobusu. Podchodzę bliżej cały czas prosząc o przepuszczenie. Docieram na sam początek.
  - Przepraszam, co się tutaj dzieje? - pytam osobę siedzącą przy kasie.
  - Zabrakło biletów. - mówi. - Przykro mi.
  W tym momencie mój świat się zawalił. Wystarczyło kilka słów, które sprawiły, że moje marzenia, oczekiwania, starania legły w gruzach. Przyśpieszam i kieruję się w stronę uliczki. Zauważam kontener. Siadam za nim, a łzy spływają mi po policzkach. Już nie wytrzymuję. Maska zostaje w tym momencie schowana do kieszeni i ukazuję się prawdziwa ja. Myślę jak wszyscy w środku dobrze się bawią prowadząc szczęśliwe, beztroskie życie, a tutaj siedzi zwyczajna dziewczyna, którą nikt się nie przejmuje...

Jasiek

  Zdjęcia z Firankami i Karniszami, podpisywanie autografów to już normalna część mojego życia. Przyzwyczaiłem się do tego. Na tegorocznym Intel Extreme Masters robię to już 3 godzinę. Nadal mam wyrzuty sumienia za to co zrobiłem. Uciekłem przed moimi fanami dzięki, którym odniosłem sukces. W końcu mówię ochronie, że chcę wyjść. Chłopaki z Terefere zostają nadal. Wiem, że większość ludzi, którzy tu przyszli również zawiodę ale nie potrafię tak dłużej. Po prostu dzisiejszy dzień nie uważam za udany. Ja kieruję się z powrotem do holu. Zabieram torbę oraz pozostałe rzeczy. Udaję się do drzwi. Tutaj znowu jestem normalnym chłopakiem bez żadnej ochrony, gdy nagle podbiega dziewczyna z chłopakiem.
  - Jasiek! - krzyczy z podekscytowaniem. - Mogę prosić o autograf?
  - Właściwie miałem iść ale...
  Nie dokończyłem zdanie kiedy znowu byłem otoczony przez tłum. Po podpisaniu wszystkich plakatów wyszedłem przez główne drzwi. Znalazłem się na placu. Szukałem jakiejś taksówki ale żadnej nie znalazłem. Sięgnąłem po telefon i zadzwoniłem. Kazano mi czekać 15 minut. 
  - Janek! - słyszę głos zza pleców. - Co powiesz na zdjęcie?
  - Pewnie. - odpowiadam.
  Wszyscy usłyszeli nowo poznanego Kamila. Znowu byłem obiektem zainteresowania. Wszystko działo się szybko. 
  - Dzięki za zdjęcie. - podziękowała Firanka.
  - Nie ma za co! - odpowiedziałem.
 W tym momencie pocałowała mnie w usta. Byłem w szoku. Bez zastanowienia uciekłem z powrotem do środka, prosto do holu gdzie mogłem się poczuć bezpieczny. 
  - Stary co ci się stało? - zapytał Smav.
  Opowiedziałem chłopakom całą historię. Wyglądali na zdziwionych tak jak ja. 
  - Lepiej będzie jeśli pójdziesz już do hotelu. - powiedział Kiślu udający moją matkę co było na prawdę zabawne i choć trochę poprawiło mi humor. - W tym momencie nie żartuję. 
  Posłuchałem go, ubrałem kurtkę i udałem się w kierunku tylnego wyjścia, o którym wie mała ilość osób. Znalazłem się w ciemnej uliczce. Postanowiłem, że pójdę pieszo. Zza kontenera usłyszałem dziwne dźwięki. Podszedłem bliżej, a osoba, którą zobaczyłem była w kompletnej rozsypce. Nie mogłem zostawić tego w spokoju. Postanowiłem zadziałać.
---------------------------------------------------------------------------
A więc 3 rozdział już na blogu! Przepraszam za chaos jaki panuje w tym poście ale mam nadzieję, że choć trochę się spodobał.
Do napisania!
Prim Lynn Lancaster

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Rozdział 2

Lena

  Nie czuję już nóg. Cały czas biegnę i nie zwalniam ani na chwilę. Wszystko przez moją siostrę. Paulina ma już dosyć tego, że cały mój świat kręci się wokół gier i właśnie, dlatego myślałam, że jeśli nie będę na tegorocznym Intel Extreme Masters przestanę się tym interesować. Tutaj się myliła. Czuję ulgę kiedy z daleka dostrzegam już mały, czerwony przystanek ale pojawia się zaniepokojenie, gdy uświadamiam sobie, że Justyny tam nie ma. Jak mogła mi to zrobić? Szybko wyciągam telefon z kieszeni, a następnie wykręcam jej numer. Odzywa się sekretarka. Gorszej sytuacji nie mogłam sobie wyobrazić. Po kilku minutach odpoczynku słyszę mój dzwonek czyli piosenka Otherside. 
  - Justyna? - pytam. - Gdzie ty jesteś?! Zaraz mamy autobus!
  - Mam złą wiadomość. - odparła. - Nie dam rady jechać z tobą.
  - Jak to?! - zadaję kolejne pytanie.
  - Posłuchaj. - mówi. - Jestem w innym mieście, a bateria w telefonie za chwilę mi się skończy. Wytłumaczę ci wszystko później. Nie martw się teraz i baw się dobrze!
  Niespodziewanie sygnał się urywa. Nie rozumiem co właśnie się stało. Mimo wszystko spełniam życzenie mojej najlepszej przyjaciółki i nie dzwonię ponownie. Jednak w mojej głowie jest pełno myśli, na które nie znam odpowiedzi.
  Widzę autobus wyjeżdżający zza zakrętu. Jest on transportem do spełnienia marzeń. Nieprawdopodobne! Pojazd jest już coraz bliżej. Zatrzymuje się przede mną, drzwi się otwierają i udaję się w kierunku kierowcy.
  - Poproszę jeden bilet ulgowy. - mówię z uśmiechem.
  - Niech zgadnę. Jedziesz do Katowic? - pyta ironicznie.
 Kiwam głową.
  - Tak jak większość pasażerów. - powiedział kierowca. - Proszę bardzo. Udanej zabawy!
  - Dziękuje. - odpowiadam.
  Zajmuję miejsce, odkładam torbę, a następnie wyciągam słuchawki razem z komórką. Przeglądam zdjęcia słuchając swoich ulubionych utworów. Po prostu trudno uwierzyć mi w to co za chwilę się stanie. Nie mogę zapomnieć o Justynie. Co robi? Gdzie się znajduję? Co musiało się wydarzyć? Patrzę na ekran z nadzieją, że zadzwoni. Nagle obok mnie zajmuję miejsce dziewczyna. Jest niską brunetką wyglądającą na 13 lat. Patrzę na jej koszulkę z napisem Team Stuu. Wszystko jasne. Zmierza tam gdzie ja.
  - Cześć! - wita się.
 Nie jestem specjalistką w tych sprawach. Po prostu jestem bardzo nieśmiała i z trudem nawiązuje nowe znajomości. 
  - Hej - odpowiadam radośnie.
  - Z tego co widzę to też jedziesz na Intel Extreme Masters. - mówi. - Jestem Klaudia. 
  - Nazywam się Lena. - przedstawiam się. - Jesteś sama?
  - Tak. - odparła. - Po prostu nikt z moich znajomych nie chciał jechać. A co z tobą?
  - Przyjaciółka nie dotarła na czas. - mówię ze smutkiem. 
 Przez chwilę rozmawiamy o naszych pasjach, Stuu, Jasiu i tegorocznej imprezie z udziałem graczy, gdy autobus staje w miejscu. Słychać oburzenie ludzi w każdej jego części. Spoglądamy na siebie wszyscy, a na naszych twarzach powstaje znak zapytania.
  - Proszę wszystkich o spokój! - krzyczy kierowca. - W autobusie jest drobna usterka. Jej naprawienie potrwa trochę czasu ale na pewno zdążycie na czas.
  Większość pasażerów zachowuję spokój, reszta wysiada z autokaru chcąc iść pieszo, a pozostali zaczynają awanturę. Razem z Klaudią zostajemy na swoich miejscach. Odwracamy się w przeciwne strony i chcemy zapomnieć o całej sytuacji. W tej chwili czuję jak całe moje plany legły w gruzach jednak nie chcę tracić nadziei. Mam wrażenie jakby cały świat nie chciał żebym dotarła na miejsce. Miałam tak dużo oczekiwań, a wystarczyły sekundy, aby wszystko zepsuć. Nie wiadomo czy coś z tego wyjdzie. Nic już nie wiadomo...

Jasiek

  Droga mija nam bardzo szybko, dlatego podróż nie ciągnie mi się za bardzo. Zawsze mam z tatą wspólny temat. Co do nagrywania nie ma nic przeciwko temu czym się zajmuję, a ja bardzo się z tego cieszę. Kiedy dojeżdżamy pod Spodek wysiadam z samochodu i udaję się w kierunku moich kumpli, których byłoby słychać na drugim końcu Katowic.
  - Jasiek! - woła Kiślu. - Już myśleliśmy, że nie dojedziesz na czas. 
  - Ty się o mnie nie martw. - odpowiadam ironicznie.
  - Pora wchodzić i wszystko przygotować. - mówi skkf. 
  Co do tego mamy te same zdania. Musimy wszystko przygotować w bardzo krótkim czasie. Udajemy się w kierunku wejścia, a w tym czasie śmiejemy się i gadamy. Nie za często spędzamy razem czas. Jedynie kontaktujemy się przez internet oraz telefon. Korytarze są puste. Raz na jakiś czas przechodzą youtuberzy lub ludzie kompletnie nie zwracający na nas uwagi. 
  - Ekipa Terefere w samą porę! - mówi kobieta wychodząca zza rogu, która miała nas zaprowadzić do miejsca gdzie możemy spotkać się z fanami. - Chodźcie za mną!
  Nie zwracamy na nią większej uwagi. Po prostu dalej żartujemy, a ją to właściwie nie zaskakuje. 
 - To tam. - informuje. - Podejdę do was za chwilę. Na razie rozłóżcie swoje rzeczy. Macie nie całą godzinę. 
  Chyba pierwszy raz jesteśmy tak bardzo zgrani ze sobą. Zaczynamy rozkładać plakaty, wyciągamy kamery, które przygotowujemy tak żeby nie wyładowały się, ponieważ muszą zrobić dzisiaj całkiem niezłą robotę.  Następnie kierujemy się w stronę naszych znajomych, a wśród nich zauważam między innymi Stuu, Masterczułka i Blowa. Nikt tak na prawdę nie ma czasu na rozmowę. Witamy się, a następnie kieruję nas do holu, który będzie oddzielony od fanów. Tam zostawiamy wszystkie rzeczy. Dlatego, że jesteśmy gotowi siadamy oraz czekamy, aż przyjdzie kobieta, która wydała nam polecenia. Z tego co pamiętam miała na imię Martyna. Może to dziwne ale zawsze patrzę na plakietki z imionami, dlatego, że przyciągają wzrok już z daleka. Po kilku minutach zjawia się i staje przed nami.
  - Skoro wszystko gotowe macie czas wolny. - mówi jakby była naszą matką ale nie jesteśmy źli tylko po prostu bawi nas cała sytuacja. - Fani stoją już w kolejce, a jest ich na prawdę dużo. Życzę powodzenia. Gdy będziecie chcieli się z nimi spotkać będę tutaj czekała.
  - Nie ma sprawy. - odpowiada Thor. - Dzięki.
  Po tych zwyczajnych słowach udajemy się w kierunku pustej sali. Tam odbędą się wszystkie wydarzenia tegorocznej imprezy. Mimo, że sala jest pusta tak samo jak scena odczuwam niesamowite emocje. Stoję na schodach, które za chwilę zapełnione będą ludźmi. Przez moment czuję się jak normalna osoba, która przyjechała tutaj tylko na turnieje. Trudno jest przyzwyczaić mi się do tego, że jestem na Intel Extreme Masters, dlatego że za chwilę zjawi się tutaj mnóstwo fanów, którzy przejechali kilometry, aby nas spotkać. 
 - Patrz! To Jaś! - słyszę słowa zza moich pleców wypowiadane przez Firankę. - Jasiek mogę prosić o zdjęcie?
 - Jasne. - odpowiadam z uśmiechem.
  Po obiecanej fotografii otacza mnie mnóstwo fanów, szczęściarzy, którzy jako pierwsi weszli do środka. Muszę ich zawieść. Wychodzę z tłumu i udaję się w kierunku chłopaków, którzy już czekają. Wchodzimy z powrotem do holu uciekając od zwyczajnego życia, gdy zgraja Firanek i Karniszy biegnie w naszym kierunku...

-----------------------------------------------------------------
Jeżeli rozdziały wam się podobają będę wdzięczna jeśli udostępnicie link do bloga na waszych stronkach, askach itd. Będzie mi bardzo miło, ponieważ podniesie się ilość czytelników.

Kolejny rozdział pojawi się w piątek. 
Do napisania!
Prim Lynn Lancaster.

czwartek, 9 kwietnia 2015

Rozdział 1

Lena

  Za godzinę mam autobus, którym dotrę na IEM. W moim pokoju panuję kompletny chaos. Nic nie jest na swoim miejscu, a tym bardziej ja. Ledwo wstałam z łóżka. Mój stary, niebieski budzik wcale nie zadzwonił ale trudno mu się dziwić. Kto normalny chciał wstać o 5 rano w weekend? Zgadza się... ja. 
  Wyciągam z szafy czarną bluzę z logiem JDabrowsky Wear, dżinsy i stare trampki, które mam od 2 lat ale zawsze ubieram je na wyjątkowe okazje. Dlaczego? Po prostu uważam, że każda rzecz ma swoją wartość nie zależnie w jakim jest stanie. Czeszę swoje czarne włosy sięgające do ramion do czasu, gdy do mojego pokoju wchodzi Paulina.
  - No nareszcie wstałaś. - oznajmia.
  Paulina to moja starsza siostra. Czasem wolałabym żeby jej po prostu nie było. Teraz jest już dobrze bo często nie ma jej w domu, ponieważ studiuje, a to oznacza, że nie muszę z nią dzielić pokoju. Jest wysoką brunetką o zielonych oczach. Wszystko zawsze kręciło się wokół niej i właśnie za to tak bardzo działa mi na nerwy.
  - Nie mogłaś mnie obudzić?! - mówię oskarżającym tonem. - Wiedziałaś o, której miałam wstać.
  - Mam cały dom na głowie, ponieważ rodzice znowu są w pracy. - mówi Paula. - Jesteś chyba wystarczająco duża żeby sobie sama poradzić skoro chcesz spotkać swojego idola, a wszystko kręci się wokół niego w twoim świecie.
  - Zostaw go lepiej w spokoju. - mówię stanowczo. - Lubię co chcę i nie masz prawa się w to mieszać. 
  - Idę bo chyba się z tobą dzisiaj nie dogadam. - odpowiada. - O której wrócisz?
  - Nie mam pojęcia. Jestem przy telefonie.
  Po zakończeniu zdania ona wychodzi z mojego pokoju, a wtedy znowu zostaję sama. Okazuje się, że zaszła pomyłka. Spod łóżka wychodzi Hugo, który jest małym kundelkiem wziętym przeze mnie ze schroniska 2 lata temu. 
  - Teraz nie ma czasu na zabawę piesku. - kieruję słowa do niego.
  Chowa się tam z powrotem zrezygnowany. Zabieram torbę do, której spakowałam najważniejsze rzeczy potrzebne mi na dziś. Głównie są tam plakaty youtuberów, telefon, notes, aparat fotograficzny. Schodzę do łazienki, a następnie do kuchni, gdzie zabieram śniadanie, które zjem w autobusie i wychodzę z domu nie zamieniając słowa z Pauliną. Zaraz spełnię swoje marzenie, a to nie jest pora na denerwowanie się. Sprawdzam zegarek i godzina mnie niepokoi. Zaczynam biec w kierunku przystanka autobusowego niepokojąc się, że nie zdążę na umówioną godzinę z moją przyjaciółką.

Jasiek

 Dzisiejszego poranka budzi mnie dźwięk budzika. To on irytuje mnie każdego dnia. Już raz wylądował na podłodze ale o dziwo nic mu się nie stało. Wstaję zaspany i od razu widać tego skutki. Cały rząd paczek od Firanek spada prosto na mnie. Istnieją minusy bycia znanym. Nie mam czasu ułożyć ich na nowo, dlatego biorę ubrania, torbę spakowaną wczoraj i udaję się w kierunku pustej o tej porze łazienki. Wykonuję poranną toaletę, a następnie wkładam na siebie czarną bluzę JDabrowsky Wear ze wzorem moro oraz czarne spodnie.  Układam moje włosy, które dzisiaj odmawiają mi posłuszeństwa, a gdy kończę opuszczam ciche, puste pomieszczenie i udaję się do kuchni. Zjadam kanapkę, która została przyszykowana wczoraj wieczorem przez mamę. Siadam na chwilę na krześle, gdzie przy stole jak normalny człowiek piję kawę. Uciekam na chwilę daleko od myśli do momentu, gdy dzwoni mój telefon. To jest Rafał. Mimo wszystko odbieram.
 - No hej Kiślu! - mówię na powitanie. - Jesteś już w spodku?
 - Jestem w połowie drogi. - odpowiada. - A ty?
  - Ja? Gdzie jestem? - mówię zdezorientowany. - W domu.
  - Pośpiesz się stary bo nie zdążysz na czas dojechać. - odparł Kiślu.
  - Spokojnie nie martw się. - uspokajam go. - Do zobaczenia na miejscu!
  Rozłączam się, biorę torbę i wychodzę z domu. Bardzo dobrze, że wszystkie koszulki będą już na miejscu bo nie wiem jakbym je dostarczył do Katowic jadąc małym autem taty. On czeka już na przednim siedzeniu gotowy do drogi. Otwieram srebrne drzwi i siadam z tyłu.
  - Cześć tato! - witam go. - Kierunek spodek katowicki. 
 - Dzień dobry synku. - odpowiada. - Dobrze wiem, gdzie jedziemy. Za ile musisz tam być?
  - Mam jeszcze trochę czasu, więc nie musisz się śpieszyć - odparłem.
Za niedługo będę już na miejscu otoczony Firankami oraz Karniszami. Nie mogę uwierzyć w całą sytuację, która trwa już od kilku lat, a ja dalej nie mogę się do niej przyzwyczaić. Ale kocham to co robię i nie zamierzam przerwać. 

-----------------------------------------------------------------------------------------

Oto był pierwszy rozdział opowiadania fan fiction. Każdy będzie się składał na te same historie lecz będą napisane z perspektywy Leny oraz Jasia. Następny rozdział wkrótce! Do napisania! ☻

środa, 8 kwietnia 2015

Prolog

Prolog

  Mam 16 lat i nazywam się Lena Sokołowska. Na co dzień chodzę do szkoły jak wszyscy. Gdy wracam do domu po prostu zostawiam całą rzeczywistość za sobą w tyle i zaczynam grać. Zapominam o wszystkich przeciwnościach losu. Najczęściej są to moje ulubione gry na przykład The Last Of Us ale jest ich wiele więcej. Siedzę na kanapie, trzymam pada i jestem szczęśliwa, że chociaż to zajęcie sprawia, że na chwilę mogę poczuć się inną osobą. 
  Oprócz tego uśmiech na mojej twarzy wywołuje grupa youtuberów jaką jest całe Terefere. Chociaż ich nie znam są mi na prawdę bliscy. Czuję jakbym ich na prawdę znała chociaż tak nie jest. Gapię się w ekran komputera tak jakbym miała zaraz do niego wejść. Taka właśnie jest moja codzienna rozrywka. Nigdy nie wiązałam z nią za wiele nadziei. Ale wszystko miało się zmienić wkrótce, gdy nadchodził czas Intel Extreme Masters w Katowicach. Wtedy moje życie miało się przejść metamorfozę. Czy na lepsze? Mam taką nadzieję.

--------------------------------------------------------------------------------------

Jestem Magda, a to moje drugie opowiadanie typu fan fiction. Rozdziały będą dodawane tutaj regularnie co tydzień albo wcześniej. Przyznam, że liczę na komentarze, ponieważ one motywują mnie do pracy. Myślę, że się podobało. Rozdział 1 powinien pojawić się już jutro! 

Chciałam dodać, że cała historia nie jest o mnie. Jest po prostu całkowicie wymyślona.