Lena
Czuję się okropnie. Przez kilka lat miałam założoną maskę, którą teraz zrzuciłam. Myślałam, że jestem twarda, bezinteresowna, a jest wręcz przeciwnie. Słaba i wrażliwa. Te dwa słowa opisują moją postać.
Jasiek wracając do pokoju o nic mnie nie wypytuję. Podtrzymuję mnie prawą ręką, ponieważ jestem oszołomiona zaistniałą sytuacją. Dlaczego to zrobiłam? Czemu chciałam się zabić? Sama tego nie wiem. Kiedy doszliśmy na miejsce Janek otworzył drzwi, weszliśmy, a ja usiadłam na łóżko.
- Jest mi strasznie głupio. - odparłam nieśmiało. - Nie wiem czemu to zrobiłam. Wyszłam na typową nastolatkę, która chce zwrócić na siebie uwagę. Jestem strasznie głupia. Przepraszam za to, że przeze mnie możesz stracić wszystko co osiągnąłeś.
- Nie mów nic, proszę. - powiedział.
- Jak mam nic nie mówić?! - zaczęłam krzyczeć. - Nie wiesz jak jest mi ciężko! Rodzina ma mnie gdzieś, możesz stracić swoich fanów, siedzę ci na głowie, a na dodatek całe życie udawałam kogoś kim nie jestem! Jak mam w tym momencie zachować spokój?!
Chwyciłam szklankę, która położona została na szafce nocnej i rzuciłam nią z całej siły na ziemię. Jaś odskoczył do tyłu. Nic mu się nie stało czego nie można powiedzieć o mnie. Odłamek odbił się od podłogi i trafił w moją nogę. Nie panikowałam. Położyłam się na łóżko chcąc zapomnieć o wszystkim.
***
- Gdzie jestem? - zapytałam budząc się na łóżku szpitalnym.
- W szpitalu. - uspokoił mnie Florek. - Po wczorajszej sytuacji szkło utknęło ci głęboko, a ty zemdlałaś trafiając tutaj. Wyciągnęli je i już jest wszystko w porządku. Jasiek czeka na korytarzu razem z resztą. Ja skłamałem, że jestem twoim kuzynem, dlatego pozwolono mi wejść. Poproszę lekarza żeby pozwolił mu później wejść.
- Nie mam pojęcia czemu tak zareagowałam. - oznajmiłam, a w tym czasie znowu strumień łez zaczął lecieć z moich oczu.
- Przestań płakać. - powiedział z uśmiechem skkf. - Każdy w życiu ma takie chwile, w których czuję się okropnie. Jan też tak kiedyś miał, dlatego starał cię uspokoić, ponieważ mu to pomogło.
- Żartujesz sobie ze mnie? - pytam ironicznie.
- Mówię prawdę. - poinformował mnie. - Kiedy zaczął nagrywać po jego szkole rozeszły się już o tym wiadomości. Wiele osób zaczęło go gnębić. Zwierzał mi się, a to najzwyczajniej mu pomogło. Masz w nim oparcie. Wykorzystaj to, proszę.
Gdy chciałam się odezwać do pokoju weszła pielęgniarka:
- Lena powinna zostać sama. - oznajmiła.
Florek kiwnął głową, pożegnał się ze mną i wyszedł.
Nagle zostałam sama. Moja głowa była pełna różnych myśli, których nie potrafiłam uporządkować. Później po prostu zasnęłam, a gdy się obudziłam nade mną stał Jan. Spojrzałam mu prosto w oczy jednak nie odzywałam się. Było mi tak głupio, że nie mogłam nic powiedzieć.
- Martwiłem się. - odparł, a ja dalej milczałam. - Posłuchaj uważnie. Zapomnijmy o całej sytuacji. Nie wstydź się. Mam tylko nadzieję, że jest lepiej. Zdjęcia nie ma w internecie, a nawet gdyby było to nie twoja wina. Jestem dorosły więc to była moja decyzja.
- Jest już w porządku. - oznajmiłam.
Poczułam ulgę, że te dziewczyny były tak dobre nie wrzucając fotografii do sieci. Nie spodziewałam się tego ale jak widać na świecie istnieją jeszcze ludzie z dobrymi sercami.
- Mam ci pomóc? - zapytał.
- W czym? - odpowiedziałam pytaniem.
- Pakowaniu - poinformował mnie Jaś. - Zostałaś wypisana ze szpitala.
- Poradzę sobie ale dzięki. - odparłam z uśmiechem.
- Czekam na korytarzu. - powiedział. - Chłopaki musieli już wracać do Spodka.
Kiedy opuścił salę, wstałam i zaczęłam ściągać szpitalną pidżamę. Na stoliku czekały czyste ubrania, które najprawdopodobniej przywiózł mi jeden z członków Terefere. Czarne legginsy oraz nowe, zielone trampki, które zabrałam ze sobą na wszelki wypadek do Katowic. Musieli znaleźć je w torbie. Gdy przymierzałam się do bluzki zauważyłam coś dziwnego. Nie przywiozłam jej ze sobą. Od razu domyśliłam się o co chodzi. To bluza z motywem moro ze sklepu Jasia. Miły gest, z którego bardzo się ucieszyłam. Później szybko pobiegłam do łazienki, aby uczesać włosy. Nie robiłam makijażu, ponieważ to była ostatnia rzecz, o której dzisiaj pomyślałam. Wzięłam torbę i wyszłam na zewnątrz.
- Chcesz zadzwonić do kogoś bliskiego? - zapytał Janek.
- Nie. - oznajmiłam. - Wolałabym żeby nikt więcej nie wiedział o wczorajszym dniu. A do tego muszę jutro wieczorem być w domu.
- Pojedziemy w takim razie razem do Legnicy według planów. - odparł. - Nie puszczę cię samej.
- Bardzo cię proszę nie traktuj mnie jak dziecko. - powiedziałam stanowczo.
- Nie próbuję. - poinformował mnie spokojnie. - Martwię się o ciebie i tyle. Chciałbym żeby przez to wydarzenie nic się między nami nie zepsuło.
- Jeśli nie jesteś na mnie wściekły to nie mam nic przeciwko. - powiedziałam z uśmiechem. - Tak przy okazji dziękuje za bluzę.
Wyszliśmy ze szpitala oraz kierowaliśmy się z powrotem do hotelu po drodze długo rozmawiając tak jakbyśmy się poznawali na nowo. Wiem, że popełniłam okropny błąd. Człowiek obok mnie to mój idol, który zawsze jest sobą i nikogo nie udaję, a ja przez te kilka lat nie brałam z niego przykładu. Swoją osobowość skrywałam w środku zamiast wypuścić ją na zewnątrz. Drugi raz nie popełnię tego samego błędu.
--------------------------------------------
- Mówię prawdę. - poinformował mnie. - Kiedy zaczął nagrywać po jego szkole rozeszły się już o tym wiadomości. Wiele osób zaczęło go gnębić. Zwierzał mi się, a to najzwyczajniej mu pomogło. Masz w nim oparcie. Wykorzystaj to, proszę.
Gdy chciałam się odezwać do pokoju weszła pielęgniarka:
- Lena powinna zostać sama. - oznajmiła.
Florek kiwnął głową, pożegnał się ze mną i wyszedł.
Nagle zostałam sama. Moja głowa była pełna różnych myśli, których nie potrafiłam uporządkować. Później po prostu zasnęłam, a gdy się obudziłam nade mną stał Jan. Spojrzałam mu prosto w oczy jednak nie odzywałam się. Było mi tak głupio, że nie mogłam nic powiedzieć.
- Martwiłem się. - odparł, a ja dalej milczałam. - Posłuchaj uważnie. Zapomnijmy o całej sytuacji. Nie wstydź się. Mam tylko nadzieję, że jest lepiej. Zdjęcia nie ma w internecie, a nawet gdyby było to nie twoja wina. Jestem dorosły więc to była moja decyzja.
- Jest już w porządku. - oznajmiłam.
Poczułam ulgę, że te dziewczyny były tak dobre nie wrzucając fotografii do sieci. Nie spodziewałam się tego ale jak widać na świecie istnieją jeszcze ludzie z dobrymi sercami.
- Mam ci pomóc? - zapytał.
- W czym? - odpowiedziałam pytaniem.
- Pakowaniu - poinformował mnie Jaś. - Zostałaś wypisana ze szpitala.
- Poradzę sobie ale dzięki. - odparłam z uśmiechem.
- Czekam na korytarzu. - powiedział. - Chłopaki musieli już wracać do Spodka.
Kiedy opuścił salę, wstałam i zaczęłam ściągać szpitalną pidżamę. Na stoliku czekały czyste ubrania, które najprawdopodobniej przywiózł mi jeden z członków Terefere. Czarne legginsy oraz nowe, zielone trampki, które zabrałam ze sobą na wszelki wypadek do Katowic. Musieli znaleźć je w torbie. Gdy przymierzałam się do bluzki zauważyłam coś dziwnego. Nie przywiozłam jej ze sobą. Od razu domyśliłam się o co chodzi. To bluza z motywem moro ze sklepu Jasia. Miły gest, z którego bardzo się ucieszyłam. Później szybko pobiegłam do łazienki, aby uczesać włosy. Nie robiłam makijażu, ponieważ to była ostatnia rzecz, o której dzisiaj pomyślałam. Wzięłam torbę i wyszłam na zewnątrz.
- Chcesz zadzwonić do kogoś bliskiego? - zapytał Janek.
- Nie. - oznajmiłam. - Wolałabym żeby nikt więcej nie wiedział o wczorajszym dniu. A do tego muszę jutro wieczorem być w domu.
- Pojedziemy w takim razie razem do Legnicy według planów. - odparł. - Nie puszczę cię samej.
- Bardzo cię proszę nie traktuj mnie jak dziecko. - powiedziałam stanowczo.
- Nie próbuję. - poinformował mnie spokojnie. - Martwię się o ciebie i tyle. Chciałbym żeby przez to wydarzenie nic się między nami nie zepsuło.
- Jeśli nie jesteś na mnie wściekły to nie mam nic przeciwko. - powiedziałam z uśmiechem. - Tak przy okazji dziękuje za bluzę.
Wyszliśmy ze szpitala oraz kierowaliśmy się z powrotem do hotelu po drodze długo rozmawiając tak jakbyśmy się poznawali na nowo. Wiem, że popełniłam okropny błąd. Człowiek obok mnie to mój idol, który zawsze jest sobą i nikogo nie udaję, a ja przez te kilka lat nie brałam z niego przykładu. Swoją osobowość skrywałam w środku zamiast wypuścić ją na zewnątrz. Drugi raz nie popełnię tego samego błędu.
--------------------------------------------
Dziewczyno, powiem Ci jedno: nawet, jeżeli ten rozdział byłby o spadających cenach arbuzów w Biedronce to i tak byś mnie zaciekawiła XD
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście zapraszam tu ----> http://droga-do-krainy-czarow.blogspot.com/
UsuńPo prostu nie mogę przestać się śmiać z twojego komentarza. Miło, że ktoś docenia moją pracę ;*
UsuńSuper rozdział =)
OdpowiedzUsuńTaki opiekuńczy Jaś jest bardzo fajny. Jestem ciekawa jak potoczy się dalej ich relacja.
Pozdrawiam mordko <3
Eskacz taki slodziak 💕 ❤ Rozdzial swietny ; ) Jas tez taki opiekunczy 😊 Jeatem bardzo ciekawa co bedzie dalej !
OdpowiedzUsuń