niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 14

Lena

  Kiedy już dojechałyśmy ciotka wyszła z auta jako pierwsza całkowicie mnie olewając. Ja jednak się nie przejęłam. Chciałam zostać sama w tej trudnej sytuacji. Oparłam głowę o okno i dopiero w tej chwili do mnie tak na prawdę dotarło. 
  Jaś mnie pocałował, a ja zagubiona wcale o tym nie myślałam. To po prostu taki gest pożegnalny. Może coś do mnie czuł ale tak na prawdę nigdy nie powiedział mi, że mnie kocha. A kim dla mnie jest ten youtuber, który od kilku lat był moim wzorem, oparciem? Z pewnością kimś bardzo ważnym.
  Siedziałabym tak dalej gdyby nie znajomy głos:
  - Głupia jesteś?! - krzyczała ciotka przez okno. - Zamierzasz spędzić tam całe dwa lata? Wychodź natychmiast.
  Żeby już nie pogarszać sytuacji chwyciłam walizkę, która leżała zaraz obok mnie i wyszłam na zewnątrz. Przekroczyłam próg domu, w którym miałam spędzić długi okres czasu. Dokładnie jak w więzieniu. Nie chciałam okazać słabości, dlatego weszłam jakby nic nigdy się nie stało.
  - Prosto i na lewo. - oznajmiła. - Cały pokój jest twój.
  Zgodnie ze wskazówkami udałam się w jego kierunku. Byłam zaskoczona, ponieważ pierwszy raz znajdowałam się w domu cioci. Minęłam kuchnie pełną najdroższych sprzętów, salon, w którym stała skórzana sofa, telewizor plazmowy i kominek, a następnie łazienkę. Kolejne pomieszczenie było zamknięte, dlatego podejrzewałam, że jest to jej sypialnia.
  Zamurowało mnie, kiedy moim oczom ukazała się ogromna przestrzeń, która dawniej należała do mojego kuzyna. Niebieskie ściany, łóżko, ogromna szafa, biurko, a na nim komputer oraz kilka zeszytów. Tyle mi wystarczyło. Nawet przez ułamek sekundy na mojej twarzy zawitał uśmiech. Nie miałam zamiaru się rozpakowywać. Ciągle miałam nadzieję, że wieczorem zadzwonią rodzice i powiedzą, że to tylko niewinny żart. Położyłam się chcąc zasnąć jednocześnie uciekając od wszystkiego co mnie otacza jednak umożliwił mi to dźwięk telefonu.
  - Lena? - usłyszałam znajomy, zaniepokojony głos. - Możesz rozmawiać?
  - Tak ale szeptem - oznajmiłam szybko. - Nie chcę żeby ciotka coś usłyszała.
  - Jak sobie życzysz księżniczko.
   Księżniczko? Co to niby miało być chociaż wiedziałam, że wymsknęło mu się to z ust i tak wydało się to bardzo zabawne.
  - Wszystko w porządku? - zapytał.
  - Okay. - westchnęłam - Przeżyłam już kilka minut odsiadki ale nadal zostały 2 lata.
  - Nie martw się. - uspokoił mnie. - Wiesz chciałbym pogadać. To nie jest raczej sprawa na telefon ale jeśli chcę przekazać ci to jak najszybciej obawiam się, że to jedyne wyjście.
  - Muszę kończyć bo ciocia idzie.
  - Co?! - krzyknął zaskoczony. - Lena proszę poczekaj.
   W tym momencie się rozłączyłam, a jednocześnie naruszając moją prywatność ciotka weszła i wyszarpała mi telefon. Zobaczyła spis rozmów z ostatniego czasu, a to oznaczało piekło.
  - Nie będziesz z nim rozmawiała! - wydarła się na mnie. - Konfiskuję ci telefon i otrzymasz go dopiero kiedy ukończysz osiemnaście lat.
  Skierowała się w kierunku wyjścia.
  - Nienawidzę cię! - rzuciłam w nią poduszką ale ona nie miała ochoty już się ze mną kłócić.
  Rozpłakałam się. Teraz tylko płacz był moim głównym zajęciem. Na nic innego nie miałam ochoty.

Janek

    Dlaczego się rozłączyła? Co ją do tego skłoniło? Czyżby jej ciotka była aż tak zła, że nie pozwoliłaby mi z nią porozmawiać? Sam już nie wiem. Ale mimo wszystko muszę to napisać.
  - Kocham cię.
  Tak właśnie brzmiała moja wiadomość. Może to głupie posunięcie ale musiałem to napisać. Kiedy to sobie uświadomiłem? Gdy musiałem rozstać się z nią na dwa lata. Czekając na odpowiedź położyłem się do łóżka i zasnąłem.

czwartek, 4 czerwca 2015

Rozdział 13

Lena

  Moja mama czeka na mnie w ogródku. Tak jak się spodziewałam. Jest wściekła.
  - Czy ty wyobrażasz sobie co narobiłaś? - zapytała.
  - Ja na prawdę nie wiem... - powiedziałam spuszczając głowę.
  - Po tej całej sytuacji z ciotką zaczęła wydzwaniać do twojego ojca. - zaczęła historię. - Zadręczała go pytaniami jak my cię wychowaliśmy i oznajmiła, że nie da sobą pomiatać. Tata zadzwonił do mnie, dlatego przyjechałam.
  - Przecież nie zabiłam nikogo, a ty chcesz doprowadzić mnie do wyrzutów sumienia! - krzyknęłam jej prosto w twarz.
  - Właśnie widzę jak się zmieniłaś. - westchnęła. - Na pewno przez tego chłopaka.
  - Mamo! - odparłam jednocześnie chwytając ją za ramiona. - JDabrowsky. Youtuber, który stał się moim idolem kilka lat temu. 
  - A co on ma do tego? - zapytała. - Może powiesz, że on kazał ci to zrobić na tej imprezie w Katowicach?
  - Długa historia jak mówiłam wcześniej. - poinformowałam ją. - To był wtedy on. 
  - Chyba sobie żartujesz. - wyśmiała mnie. - Dziecko ty normalnie majaczysz.
  - Ale posłuchaj mnie!
  - Nie chcę już niczego słyszeć. - oznajmiła. - Spakuj swoje rzeczy. Wyjeżdżasz dzisiaj z ciotką do jej domu. Zamieszkasz tam dopóki nie skończysz osiemnastego roku życia. Może wreszcie nauczysz się dyscypliny.
  - Nienawidzę was wszystkich! - krzyczałam jakby było coś ze mną nie tak ale ta wiadomość doprowadziła mnie do szoku. - Nigdzie nie pojadę!
  - Natychmiast do swojego pokoju!
  Biegnę na górę i trzaskam drzwiami tak żeby słyszała. Cała moja torebka ląduje na podłodze, a zawartość wysypuje się. Łzy lecą mi po policzkach, a telefon ciągle dzwoni. Kiedy minęło kilka minut wreszcie odbieram:
  - Janek... - ciągnęłam.-  za chwilę w lesie pod moim domem. 
  - Lena! - krzyknął do słuchawki. - Proszę poczekaj!
  Ja jednak się rozłączyłam. Idę w kierunku holu. Patrzę czy na dole jest mama, ponieważ tylko ona jest obecnie w domu. Gdy okazuje się, że nie słychać jej kroków po cichu schodzę. Zasnęła na kanapie więc mam kilka minut żeby wszystko wytłumaczyć Jankowi. Zamykam po cichu drzwi i biegnę w kierunku ścieżki. Zauważam Jasia, który musiał być w pobliżu. Nagle obejmuje mnie, a ja płaczę w jego ramionach. W końcu idziemy usiąść na ławkę, która stoi obok nas.
  - Co się stało mordko? 
  - Muszę wyjechać do ciotki. - mruczę pod nosem dalej płacząc. - Mam zostać tam do osiemnastego roku życia. Nienawidzę ich wszystkich.
  - Spokojnie. - westchnął. - Jakoś na to poradzimy...
  - Nic nie da się zrobić. - poinformowałam go. - Z nią nie da się wygrać. 
  Siedzimy w milczeniu. Żadne z nas nie wie co ma teraz powiedzieć. Jest bardzo źle. Muszę już wracać bo kiedy mama się obudzi będzie jeszcze gorzej.
  - Nadszedł czas.
  - Na prawdę musisz iść?
  - Tak. - kolejne łzy popłynęły po policzku. - Nie chcę żeby matka bardziej się wściekła.
  - Pamiętaj... - wydusił z siebie. - Będę na ciebie czekał. 
  Niespodziewanie czuję na ustach jego wargi. Mam wrażenie jakby świat przestał istnieć. Mogłabym żyć tylko tą chwilą. Po kilku sekundach oderwaliśmy się od siebie ale pozostałam w jego silnym uścisku. Później odeszłam, a to miało być nasze ostatnie spotkanie. Rozstajemy się na dwa lata...
  Wchodzę do domu tak dyskretnie jak przyszłam. Pakuję swoje rzeczy do kilku walizek. Zatrzymuję się kiedy przychodzi czas na bluzkę JDabrowsky Wear, którą podarował mi Jasiek w szpitalu. Znowu płaczę. Przypominam sobie tą chwilę kiedy mnie pocałował. Jest ostatnim ważnym człowiekiem w moim życiu.
  Gdy jestem już gotowa schodzę na dół ze spuszczoną głową. Mama podchodzi do mnie żeby mnie pocałować ja jednak się oddalam oraz idę za ciotką. Nie rozmawiam z nikim. Wsiadamy do auta, a następnie zostaje odpalony silnik. W tej chwili moja rzeczywistość zamienia się w piekło.
------------------------------

Czytasz? Skomentuj!

Prim Lynn Lancaster