poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Rozdział 2

Lena

  Nie czuję już nóg. Cały czas biegnę i nie zwalniam ani na chwilę. Wszystko przez moją siostrę. Paulina ma już dosyć tego, że cały mój świat kręci się wokół gier i właśnie, dlatego myślałam, że jeśli nie będę na tegorocznym Intel Extreme Masters przestanę się tym interesować. Tutaj się myliła. Czuję ulgę kiedy z daleka dostrzegam już mały, czerwony przystanek ale pojawia się zaniepokojenie, gdy uświadamiam sobie, że Justyny tam nie ma. Jak mogła mi to zrobić? Szybko wyciągam telefon z kieszeni, a następnie wykręcam jej numer. Odzywa się sekretarka. Gorszej sytuacji nie mogłam sobie wyobrazić. Po kilku minutach odpoczynku słyszę mój dzwonek czyli piosenka Otherside. 
  - Justyna? - pytam. - Gdzie ty jesteś?! Zaraz mamy autobus!
  - Mam złą wiadomość. - odparła. - Nie dam rady jechać z tobą.
  - Jak to?! - zadaję kolejne pytanie.
  - Posłuchaj. - mówi. - Jestem w innym mieście, a bateria w telefonie za chwilę mi się skończy. Wytłumaczę ci wszystko później. Nie martw się teraz i baw się dobrze!
  Niespodziewanie sygnał się urywa. Nie rozumiem co właśnie się stało. Mimo wszystko spełniam życzenie mojej najlepszej przyjaciółki i nie dzwonię ponownie. Jednak w mojej głowie jest pełno myśli, na które nie znam odpowiedzi.
  Widzę autobus wyjeżdżający zza zakrętu. Jest on transportem do spełnienia marzeń. Nieprawdopodobne! Pojazd jest już coraz bliżej. Zatrzymuje się przede mną, drzwi się otwierają i udaję się w kierunku kierowcy.
  - Poproszę jeden bilet ulgowy. - mówię z uśmiechem.
  - Niech zgadnę. Jedziesz do Katowic? - pyta ironicznie.
 Kiwam głową.
  - Tak jak większość pasażerów. - powiedział kierowca. - Proszę bardzo. Udanej zabawy!
  - Dziękuje. - odpowiadam.
  Zajmuję miejsce, odkładam torbę, a następnie wyciągam słuchawki razem z komórką. Przeglądam zdjęcia słuchając swoich ulubionych utworów. Po prostu trudno uwierzyć mi w to co za chwilę się stanie. Nie mogę zapomnieć o Justynie. Co robi? Gdzie się znajduję? Co musiało się wydarzyć? Patrzę na ekran z nadzieją, że zadzwoni. Nagle obok mnie zajmuję miejsce dziewczyna. Jest niską brunetką wyglądającą na 13 lat. Patrzę na jej koszulkę z napisem Team Stuu. Wszystko jasne. Zmierza tam gdzie ja.
  - Cześć! - wita się.
 Nie jestem specjalistką w tych sprawach. Po prostu jestem bardzo nieśmiała i z trudem nawiązuje nowe znajomości. 
  - Hej - odpowiadam radośnie.
  - Z tego co widzę to też jedziesz na Intel Extreme Masters. - mówi. - Jestem Klaudia. 
  - Nazywam się Lena. - przedstawiam się. - Jesteś sama?
  - Tak. - odparła. - Po prostu nikt z moich znajomych nie chciał jechać. A co z tobą?
  - Przyjaciółka nie dotarła na czas. - mówię ze smutkiem. 
 Przez chwilę rozmawiamy o naszych pasjach, Stuu, Jasiu i tegorocznej imprezie z udziałem graczy, gdy autobus staje w miejscu. Słychać oburzenie ludzi w każdej jego części. Spoglądamy na siebie wszyscy, a na naszych twarzach powstaje znak zapytania.
  - Proszę wszystkich o spokój! - krzyczy kierowca. - W autobusie jest drobna usterka. Jej naprawienie potrwa trochę czasu ale na pewno zdążycie na czas.
  Większość pasażerów zachowuję spokój, reszta wysiada z autokaru chcąc iść pieszo, a pozostali zaczynają awanturę. Razem z Klaudią zostajemy na swoich miejscach. Odwracamy się w przeciwne strony i chcemy zapomnieć o całej sytuacji. W tej chwili czuję jak całe moje plany legły w gruzach jednak nie chcę tracić nadziei. Mam wrażenie jakby cały świat nie chciał żebym dotarła na miejsce. Miałam tak dużo oczekiwań, a wystarczyły sekundy, aby wszystko zepsuć. Nie wiadomo czy coś z tego wyjdzie. Nic już nie wiadomo...

Jasiek

  Droga mija nam bardzo szybko, dlatego podróż nie ciągnie mi się za bardzo. Zawsze mam z tatą wspólny temat. Co do nagrywania nie ma nic przeciwko temu czym się zajmuję, a ja bardzo się z tego cieszę. Kiedy dojeżdżamy pod Spodek wysiadam z samochodu i udaję się w kierunku moich kumpli, których byłoby słychać na drugim końcu Katowic.
  - Jasiek! - woła Kiślu. - Już myśleliśmy, że nie dojedziesz na czas. 
  - Ty się o mnie nie martw. - odpowiadam ironicznie.
  - Pora wchodzić i wszystko przygotować. - mówi skkf. 
  Co do tego mamy te same zdania. Musimy wszystko przygotować w bardzo krótkim czasie. Udajemy się w kierunku wejścia, a w tym czasie śmiejemy się i gadamy. Nie za często spędzamy razem czas. Jedynie kontaktujemy się przez internet oraz telefon. Korytarze są puste. Raz na jakiś czas przechodzą youtuberzy lub ludzie kompletnie nie zwracający na nas uwagi. 
  - Ekipa Terefere w samą porę! - mówi kobieta wychodząca zza rogu, która miała nas zaprowadzić do miejsca gdzie możemy spotkać się z fanami. - Chodźcie za mną!
  Nie zwracamy na nią większej uwagi. Po prostu dalej żartujemy, a ją to właściwie nie zaskakuje. 
 - To tam. - informuje. - Podejdę do was za chwilę. Na razie rozłóżcie swoje rzeczy. Macie nie całą godzinę. 
  Chyba pierwszy raz jesteśmy tak bardzo zgrani ze sobą. Zaczynamy rozkładać plakaty, wyciągamy kamery, które przygotowujemy tak żeby nie wyładowały się, ponieważ muszą zrobić dzisiaj całkiem niezłą robotę.  Następnie kierujemy się w stronę naszych znajomych, a wśród nich zauważam między innymi Stuu, Masterczułka i Blowa. Nikt tak na prawdę nie ma czasu na rozmowę. Witamy się, a następnie kieruję nas do holu, który będzie oddzielony od fanów. Tam zostawiamy wszystkie rzeczy. Dlatego, że jesteśmy gotowi siadamy oraz czekamy, aż przyjdzie kobieta, która wydała nam polecenia. Z tego co pamiętam miała na imię Martyna. Może to dziwne ale zawsze patrzę na plakietki z imionami, dlatego, że przyciągają wzrok już z daleka. Po kilku minutach zjawia się i staje przed nami.
  - Skoro wszystko gotowe macie czas wolny. - mówi jakby była naszą matką ale nie jesteśmy źli tylko po prostu bawi nas cała sytuacja. - Fani stoją już w kolejce, a jest ich na prawdę dużo. Życzę powodzenia. Gdy będziecie chcieli się z nimi spotkać będę tutaj czekała.
  - Nie ma sprawy. - odpowiada Thor. - Dzięki.
  Po tych zwyczajnych słowach udajemy się w kierunku pustej sali. Tam odbędą się wszystkie wydarzenia tegorocznej imprezy. Mimo, że sala jest pusta tak samo jak scena odczuwam niesamowite emocje. Stoję na schodach, które za chwilę zapełnione będą ludźmi. Przez moment czuję się jak normalna osoba, która przyjechała tutaj tylko na turnieje. Trudno jest przyzwyczaić mi się do tego, że jestem na Intel Extreme Masters, dlatego że za chwilę zjawi się tutaj mnóstwo fanów, którzy przejechali kilometry, aby nas spotkać. 
 - Patrz! To Jaś! - słyszę słowa zza moich pleców wypowiadane przez Firankę. - Jasiek mogę prosić o zdjęcie?
 - Jasne. - odpowiadam z uśmiechem.
  Po obiecanej fotografii otacza mnie mnóstwo fanów, szczęściarzy, którzy jako pierwsi weszli do środka. Muszę ich zawieść. Wychodzę z tłumu i udaję się w kierunku chłopaków, którzy już czekają. Wchodzimy z powrotem do holu uciekając od zwyczajnego życia, gdy zgraja Firanek i Karniszy biegnie w naszym kierunku...

-----------------------------------------------------------------
Jeżeli rozdziały wam się podobają będę wdzięczna jeśli udostępnicie link do bloga na waszych stronkach, askach itd. Będzie mi bardzo miło, ponieważ podniesie się ilość czytelników.

Kolejny rozdział pojawi się w piątek. 
Do napisania!
Prim Lynn Lancaster.

2 komentarze:

  1. Zajebisty rozdział mordko!
    Zapraszam do sb www.jdabrowsky-love-story. blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet fajne, takie nietypowe. Jestem bardzo ciekawa jak ta sytuacja dalej się rozwinie.

    Pozdrawiam mordko <3

    OdpowiedzUsuń