środa, 29 kwietnia 2015

Rozdział 6

Lena

  Kiedy się obudziłam zobaczyłam siedzącego Jasia na przeciwnym łóżku. Wyglądał na zdołowanego. 
  - Dzień Dobry. - przywitał się.
  - Cześć. - powiedziałam ziewając. - Coś się stało?
  - Po prostu nie mam ochoty wracać dzisiaj do Spodka. - oznajmił. - Może spędzimy ten dzień razem?
  - Chciałabym ale muszę już wracać bo nie mam się gdzie zatrzymać. - przyznałam. 
  - Nie być taka. - poprosił.
  - Jaka mam nie być? - zapytałam bo nie wiedziałam o co chodzi Jankowi.
  - Rozerwij się. - powiedział. - Gdybyś była ciężarem nie zaproponowałbym ci przenocowania u mnie. 
  - W takim razie z miłą chęcią i postaram się spełnić twoją prośbę. - oznajmiłam. - Postaram się spełnić twoje żądanie jednak co będzie z twoimi fanami.
  Wypowiedziałam te słowa, ponieważ też jestem Firanką i byłabym wściekła gdyby mój idol nie przyszedł na spotkanie przez jakąś dziewczynę.
  - Wiem co sobie myślisz ale taki nie jestem. - odparł Janko. - Nie olewam swoich fanów. Wiem, że też nią jesteś, a w tym momencie możesz być zawiedziona moją osobą ale czasem po prostu chcę odpocząć od tego wszystkiego. 
  Chciałam zacząć kolejne zdanie jednak przeszkodził mi Rafał:
  - Witam moje gołąbeczki. - przywitał się. 
  - Nie ma to jak Kiślu z samego rana. - odpowiedział Jasiek. - Mam prośbę. Powiedzcie fanom, że się zatrułem i moja obecność na Intel Extreme Masters przez całe dwa dni nie będzie możliwa.
  - Twoja decyzja. - powiedział chłopak Janowi jednak wiedziałam, że jego słowa go wkurzyły.
  Kolejnym moim krokiem było udanie się do łazienki. Wyciągnęłam z torby poukładaną do tej pory czarną bluzkę z napisem ,,I know how it feels to be left behind" oraz czarne jeansy. Następnie ubrałam trampki, które założone miałam podczas pechowej jazdy autobusem. Poczesałam swoje włosy i zrobiłam lekki makijaż. Później udostępniłam łazienkę Jasiokowi. O dziwo potrzebował więcej czasu niż ja, dlatego czekając na niego zerknęłam na komórkę. Tak jak się spodziewałam. Zero wiadomości od rodziny. Postanowiłam zadzwonić do Klaudii czyli nowo poznanej dziewczynie, która nie dotarła na IEM. 
  - Lena? - zapytałam. - Czekałam na twój telefon! Co jest?
  - Nie weszłam do Spodka. - oznajmiłam. - Zabrakło biletów, byłam kompletnie załamana.
  - Gdzie teraz jesteś? - zadała kolejne pytanie.
  - U chłopaków w pokoju. - powiedziałam spokojnie. - A dokładniej z ekipą Terefere.
  - Co ty gadasz?! - zaczęła krzyczeć do słuchawki.
  - Mówię prawdę. - odparłam, a w moim głosie można było wyczuć wyrzuty sumienia. - Nie mów nikomu. Bardzo cię proszę. Odezwę się później. 
  - Możesz na mnie liczyć. - upewniła mnie Klaudia. - Do zobaczenia!
  Rozłączyłam się. 
  - Wiedziałem, że jestem głównym tematem wielu rozmów nastolatek ale usłyszeć ją na żywo to już coś. - powiedział JDabrowsky, który wyszedł z łazienki. 
  - Podsłuchiwałeś?! - zapytałam się z uśmiechem. 
  - Ja? - zadał sarkastyczne pytanie. - Nigdy.
  W tym momencie wybuchliśmy śmiechem. 
  - Chodźmy Lena. - zaproponował. 
  Udaliśmy się na spacer po mieście. Od czasu do czasu pokazywał mi palcem jakieś miejsca, a ja słuchałam uważnie jego opowieści. Było w nich coś magicznego. Albo to tylko to, że spędzam czas ze swoim idolem. To już samo w sobie jest niesamowite. Kiedy w końcu udaliśmy się w kierunku jedynej ławki, o której istnieniu wie na pewno mało osób, ponieważ znajduje się w środku lasu, oboje usiedliśmy. 
  - Chciałbym się jeszcze jednej rzeczy o tobie dowiedzieć. - oznajmił.
  - W takim razie mów śmiało. - odpowiedziałam. 
  - Jesteś Firanką. - powiedział z zakłopotaniem drapiąc się po głowie - Wybacz ale trudno mi się ciebie o to zapytać. Nie zareagowałaś tak jak się tego spodziewałem. Obawiałem się do ciebie podejść ze względu na twoją reakcję.
  - To prawda. - westchnęłam. - Traktuję cię po prostu jak zwyczajnego człowieka, który po prostu jest ważny w moim życiu. Drugim powodem była sytuacja w jakiej się znajdowałam. Ale uwierz. Teraz jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. 
  - Dobrze mi z tobą. - wypalił nagle, a ja się odrobinę zawstydziłam. - Mam nadzieję, że razem pojedziemy autobusem do Legnicy. A co będzie potem? Mam nadzieję, że nasz kontakt się nie urwie nigdy. 
  - Ja również. - odpowiedziałam z podekscytowaniem w głosie. - Wszystko zależy od ciebie. 
  - Liczę na codzienne spotkania. - powiedział prosto w oczy. 
  - A co z twoim youtuberskim grafikiem? - zapytałam z uśmiechem.
  - Na przyjaciół poznanych w dziwnych okolicznościach zawsze mam czas. - oznajmił wybuchając śmiechem.
  Chwycił mnie za rękę, a następnie pobiegliśmy przed siebie dopóki Janek się nie potknął i nie przewróciliśmy się turlając po ziemi z górki. Czułam jakby świat stanął w miejscu, a ja żyłam tylko tą chwilą. Uświadomiłam sobie, że nie trzeba żyć w bajce żeby być choć na moment być szczęśliwym.
---------------------------------------------------------
Rozdział 6 specjalnie dla was. Proszę was bardzo o komentarze i dziękuje za tyle wyświetleń!

Czytasz? Skomentuj!

Prim Lynn Lancaster

piątek, 24 kwietnia 2015

Rozdział 5

  Jasiek

  - Nawet podczas całego zamieszania nie zapytałem cię jak się nazywasz. - oznajmiam. - Proponuję obcej dziewczynie przenocowanie w tym samym pokoju nie znając jej imienia. Dziwne co nie?
  - Lena Sokołowska. - odpowiada. - Ty raczej nie musisz się przedstawiać. 
  Nie wiem czy mam się śmiać czy denerwować z tego powodu. Po prostu na chwilę poczułem się jak normalny chłopak w moim wieku dopóki nie przerwała tej chwili. Wiedziałem, że jest Firanką bo miała ubraną bluzę z mojego sklepu co było trochę krępujące. 
  Wchodzimy po schodach na górę zmierzając do pokoju, w którym powinni być już chłopaki. Kiedy jesteśmy na miejscu otwieram drzwi, a następnie pozwalam Lenie przejść jako pierwsza jednak ona odmawia. Ja też postąpiłbym tak na jej sytuacji więc nie dziwi mnie to.
  - Jest tu kto? - pytam od razu po przekroczeniu drzwi. 
  - Jasiek! - woła Rafał. - Nareszcie jesteś!
  - A kim jest twoja koleżanka? - zadaje pytanie Florek. 
  - Śmiało. - mówię do nowo poznanej dziewczyny. - Oni nie gryzą mimo, że na takich wyglądają.
  - Mam na imię Lena. - oznajmia nieśmiało. - Myślę, że nie będziecie mieli nic przeciwko jeśli zostanę u was. Obiecuję... jutro mnie tu nie będzie.
  - Spokojnie. - uspokaja Kiślu. - Miejsca nie zabraknie. 
  - Tam możesz spać, Lena. - proponuję. 
  - Dzięki. - odpowiada.
  Nie spodziewałem się takiej reakcji jednak się pomyliłem, ponieważ kiedy wyszedłem na korytarz gdzie znajduje się kuchnia oboje wybiegli za mną.
  - Janek! - zawołał Florek. - Czy ty do reszty zgłupiałeś? Przyprowadzasz do pokoju jakąś obcą dziewczynę jakby nigdy nic.
  - Uspokójcie się! - poprosiłem. - Zaraz wam wszystko wytłumaczę.
  W skrócie opowiedziałem całą historię naszej nowej lokatorki. Kiedy skończyłem oboje nic nie mówili. Stali tylko spoglądając wzajemnie po sobie. 
  - Rzeczywiście.. - zaczął Rafał po 5 minutach ciszy. - Szczęście jej nie dopisało ale i tak cię nie usprawiedliwia. Ciesz się, że wygląda na sympatyczną. Tylko niech nie dotyka lodówki.
  - Nie rzucaj lepiej takimi tekstami bo jeszcze ją wystraszysz. - powiadomił skkf.
  - Z tego co wiem śledzi kanały nas wszystkich. - poinformowałem. - Wystarczyło kilka minut żeby się zorientować.
  W tym momencie drzwi pokoju otworzyły się. 
  - Przepraszam, że znowu wam zawracam głowę ale chciałam zapytać gdzie jest łazienka. - powiedziała.
  - Chodź za mną. - zaproponowałem. 
 Z racji tego, że toaleta była bardzo blisko po kilku sekundach byliśmy już u celu. 
  - Dziękuje Janek.
  - Przestań dziękować bo się zarumienię. - odezwałem się.
  Uśmiechnęła się, a potem zostałem sam na korytarzu czekając, aż wyjdzie. Gdy minęło kilka minut była już obok mnie.
  - Chcesz wyświadczyć mi przysługę? - zapytałem.
  - Jasne chociaż i tak nie spłacę swojego długu. - odpowiedziała.
  - Chodź po prostu za mną. - poprosiłem.
  Zaprowadziłem ją pod jedne z krętych schodów. Było tam okno z widokiem na całe Katowice. Usiedliśmy na dywanie, a następnie powiedziałem:
  - Chciałbym żebyś opowiedziała coś o sobie.
  - A więc nazywam się Lena Sokołowska jak już z resztą wspominałam, mam 16 lat, przyjechałam do Katowic na IEM żeby spotkać was jednak los przygotował dla mnie niespodzianki. - oznajmiła. 
  Przyznam, że w tej chwili się zarumieniłem kiedy wypowiedziała słowo ,,was". W tej chwili moje wszystkie myśli okazały się prawdziwe. 
  - Czyli jesteś naszą fanką? - zapytałem.
  - To znaczy... - zaczęła. - No tak.
  - Spodziewałem się tego. - odpowiedziałem.
  - Jest coś jeszcze. - zaczęła. - Nie mówię tego, dlatego że jesteś youtuberem oraz moim idolem. Uwielbiam grać, a moją ulubioną jest The Last of Us. Przechodzę ją po raz 6. 
  Przyznam, że w tej chwili mnie zamurowało. Nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć. Jestem zadowolony, ponieważ nareszcie się otworzyła ale nigdy nie powiedziałbym o niej tego, że jej pasją są gry.
  - To może być początek pięknej znajomości. - powiedziałem Lenie.
  - Mówisz serio? - zapytała zdziwiona. 
  - Czy ja kiedyś żartowałem sobie z tak poważnych rzeczy? - odpowiedziałem pytaniem, a na koniec wybuchliśmy śmiechem.
  - To zacznijmy wszystko od nowa. - zaproponowała. - Jestem Lena.
  - Jan. - przedstawiłem się mimo tego, że mnie znała. - Miło poznać.

---------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 5 jest zgodnie z planem. Chcę podziękować za co raz więcej komentarzy, które motywują mnie do poprawek i pracy.
Prim Lynn Lancaster

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Rozdział 4

Lena

  - Czy wszystko dobrze?  - pyta osoba, która zatrzymała się na widok załamanej nastolatki, którą jestem ja.
  - Jak ma być dobrze?! - krzyczę trzymając głowę w kolanach. - Przyjechałam do Katowic z Miłkowic po to, aby spełnić marzenia. Moja przyjaciółka nie przyjechała, autobus się zepsuł, szłam kawał drogi, a teraz jeszcze mnie nie wpuścili!
  - Spokojnie. - mówi. - Nie denerwuj się tak.
  W tym momencie podnoszę głowę, a przede mną stoi osoba, która od kilku lat jest moim idolem i autorytetem. Ten chłopak wzmocnił moją pewność siebie oraz sprawia, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech. To JDabrowsky.
  - Przepraszam... - oznajmiam zakłopotana. - Ja na prawdę nie chciałam...
  Brakuje mi słów. Teraz znowu wybucham płaczem. Obok mnie jest człowiek, dla którego tutaj przyjechałam jednak to mnie nie pociesza. Jestem sama w obcym mieście, a na dodatek bez dachu nad głową.
  - Przestań. - odpowiada. - Nic się nie stało. 
  - Głupio mi. - przyznaje się przed Jasiem ale z oczu dalej lecą łzy.
  - Chodź ze mną. - proponuje. - Nie mogę cię tu tak zostawić. Mam nadzieję, że nie obrazisz się jeśli założę okulary i kaptur. To minusy bycia znanym.
  - Jasne. - odparłam bez emocji.
 Mam zamiar iść za osobą, którą widzę pierwszy raz w życiu. Znam go tylko z jego filmików. Mam wrażenie, że jest mi bdziałam mu całą historię od wydarzenia z Justyną do nie miłej sytuacji podczas stania obok kasy żeby kupić bilety. Słuchał mnie cały czas kiedy opowiadałam. Nie śmiał się tylko na jego twarzy pojawiło się współczucie. Mogłabym mówić cały czas.
  - Też byś mnie zastała w takiej sytuacji gdybym pojawił się na twoim miejscu. - mówi Jaś. - W sumie nie. Chłopaki nie płaczę. Zapomniałem. 
  - A ty jak zawsze potrafisz rozbawić ale w nie odpowiednim momencie. - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem, który pojawił się chyba dzisiaj pierwszy raz na mojej twarzy.
  - W ogóle gdzie cię odprowadzić? - obawiałam się tego pytania.
  - Muszę iść wynająć pokój w hotelu... - powiedziałam z zakłopotaniem. 
  - Wiem, że to dziwne bo dopiero mnie poznałaś ale możesz pójść do mnie. - zaproponował. - A tak dokładniej do pokoju hotelowego. Jedno łóżko stoi wolne.
  - Przyznam, że trochę mi głupio. - przyznałam szczerze. - Jednak byłabym bardzo wdzięczna.
  - W takim razie chodź za mną. - oznajmił.
  - A ty nie wracasz już do Spodka? - zapytałam z ciekawości. 
  - Nigdy. - powiedział stanowczo. - Po prostu fani niekiedy są dołujący. 
  Nic już nie powiedziałam do końca drogi chociaż, gdy byłam w domu wypisywałam na kartce wszystko o co chciałam go zapytać. Czuję się teraz bardzo swobodnie idąc obok niego. Jest jak stary, dobry przyjaciel, któremu mogę powierzyć wszystkie tajemnice. Całą drogę idziemy w milczeniu. Nagle ręka Jaśka podnosi się i pokazuje palcem ogromny, kremowy budynek z tabliczką informującą na drzwiach. 
 - Jesteśmy na miejscu. - informuje Jan.
liższy od rodziny. Tak jak zaginiony brat, którego znalazłam po minięciu kilku lat. Przyznam, że mam lekkie obawy ale mimo tego kiedy Janek podaje mi rękę chwytam ją, a następnie wstaję na nogi. 
  - A więc mieszkasz zaraz nie daleko od mojego miejsca zamieszkania. - informuje mnie chociaż wiedziałam o tym od dawna. - Moi dziadkowie zamieszkują tam blok. 
  - Tak. - odpowiadam oschle. 
  - Powiesz mi co wydarzyło się na twojej drodze, aby się tutaj dostać? - zadaje mi pytanie.
  Opowiadam mu wszystko. Od sytuacji z Justyną do braku biletów. Na jego twarzy pojawia się współczucie. Czuję się jakby był moim zaginionych bratek, którego odnalazłam po tylu latach.
  - Spokojnie. - stara się mnie pocieszyć. - Gdybyś ty znalazła mnie w takiej sytuacji też tak bym się zachowywał. A w sumie nie. Chłopaki nie płaczą.
  - Zawsze wiesz kiedy rzucić ten twój żarcik. - mówię z lekkim uśmiechem, który pojawił się na mojej twarzy chyba dzisiaj pierwszy raz.
  - A tak w ogóle gdzie mam cię odprowadzić? - zadał to pytanie, którego bardzo się obawiałam.
  - Wiesz.. - staram powiedzieć się coś więcej ale nic odpowiedniego nie potrafię wymyślić.
  - Nie wynajęłaś motelu ? - zapytał się po raz kolejny.
  - Zgadza się. - odpowiedziałam chociaż  byłoby mi wstyd.
  - Może to dziwne, ponieważ znamy się kilka minut ale może chciałabyś iść do mnie? - pyta. - A tak dokładniej do mojego pokoju hotelowego. Stoi jedno wolne łóżko.
  - Byłabym bardzo wdzięczna. - powiedziałam Jankowi.
  - Chodź za mną w takim razie. - oznajmił. - Przez dni podczas trwania Intel Extreme Masters mieszkam jeszcze z Rafałem i Florkiem to znaczy z Kiślem i skkf''em. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza.
  - Jasne, że nie będą mi przeszkadać. - odpowiadam bo przecież uwielbiam całe Terefere. - Raczej pytanie czy ja nie będę sprawiała kłopotu im.
  - Nie żartuj nawet. - odpowiada Jasiek. - Goście zawsze mile widziani.
  - Przepraszam, że zapytam ale nie wracasz już do Spodka? - zadaję pytanie.
  - Nigdy. - odpowiada. - Fani niekiedy sprawiają wiele kłopotów.
  Idziemy w ciszy podczas dalszej drogi. Zachowuję się swobodnie bo czuję jakbym obok siebie miała przyjaciela godnego zaufania. Wszystko jest takie piękne. Może trwać tak długo jak może. Nagle Janek podnosi rękę i wskazuje na kremowy, duży budynek znajdujący się w środku lasu.
  - Jesteśmy na miejscu.
------------------------------------------------------------
Pierwszy rozdział ze spotkania Jasia i Leny, dlatego jest jedna perspektywa. Mam nadzieję, że się podoba.
Do tego doszły mnie słuchy, że niektóre osoby uważają to za kolejne love story (pozdrawiam Martę). Powiem na ten temat tyle. Myślę, że warto wytrwać do końca tego fan fiction żeby przekonać się o pomyłce tych, którzy myślą tak samo jak moja droga koleżanka.
Prim Lynn Lancaster

piątek, 17 kwietnia 2015

Rozdział 3

Lena

  Niezręczna cisza w autobusie trwa dalej po wyproszeniu awanturników przez kierowcę. Mam ochotę się rozpłakać chociaż nie chcę okazywać swojej słabości. Nawet z Klaudią, którą przed całą sytuacją miałam świetny kontakt nie rozmawiam. Po prostu siedzę na swoim miejscu, patrzę w okno i rozmyślam jak cudownie byłoby gdybym miała lepsze życie. Każdy kolejny dzień przynosi mi nowe niespodzianki, które nie mają w sobie nic dobrego. 
  Mija godzina oczekiwania na uruchomienie autokaru. Jeśli autobus nie wyjedziecie w tym momencie spóźnię się do Spodka i może załapię się na ostatnie bilety.
  - Moi drodzy. - mówi spokojnym głosem kierowca. - Na naprawę usterki potrzebuję jeszcze trochę czasu. Decyzja należy do was czy zostaniecie. Na obecną chwilę nic nie mogę wam obiecać.
  - Klaudia idziesz pieszo? - pytam moją nową znajomą po długim milczeniu.
  - Nie mogę. - oznajmia ze smutkiem. - Poinformowałam o całej sytuacji rodziców. Nie mogę jako trzynastolatka iść przez całe Katowice jakby nigdy nic, a do tego nie znam wcale tego miasta.
  - Rozumiem. - odpowiadam z wyrzutami sumienia, ponieważ czuję się jakbym ja była odpowiedzialna za całą sytuację, która wydarzyła się przed chwilą. - W takim razie ja też zostanę.
  - Idź i spełnij marzenia. - mówi. - Chociaż ty to zrób z całego autobusu. Trzymam kciuki!
  - Dziękuje. - odparłam. - Skontaktuję się z tobą potem.
  Podchodzę do drzwi, a kierowca kiwa tylko głową na tak. Wchodzę na chodnik i idę przed siebie. Przyznam, że ja również nie byłam nigdy w tym mieście, dlatego nie mam pojęcia gdzie się udać. Podchodzę po kolei do przypadkowych przechodniów pytając o drogę do Spodka. Okazuje się, że mam przed sobą długą, ciężką drogę. Po mojej głowie chodzą różne myśli. Boję się, że nie zdążę na czas. Będę się cieszyła jak wejdę jako ostatnia osoba chociaż moje szanse maleją z każdą sekundą. Kiedy myślę przez chwilę stwierdzam, że nie mogę tracić pewności siebie. Lepiej mieć fałszywą nadzieją niż jej nie posiadać.
  Nie zawsze uważałam się za ,,twardą" dziewczynę. Do 6 klasy podstawówki byłam jedynie szarą myszką, która chodziła korytarzami niezauważana przez rówieśników. Pojawiali się w moim otoczeniu tylko wtedy, gdy czegoś potrzebowali. Kiedy odmówiłam zaczęli okładać mnie pięściami. Bałam się powiedzieć o tym jaki koszmar przechodzę codziennie w szkole. Dopiero, gdy całą sytuację zauważyła Justyna nauczyła mnie pewności siebie. Wtedy dalej nikt ze mną nie rozmawiał ale przynajmniej nie byłam już kozłem ofiarnym i zdobyłam przyjaciółkę.
  Idę według wskazówek. Minęły 2 godziny drogi, a ja zauważam cel do którego zmierzam. Zaczynam biec tak szybko jak tylko potrafię. Wreszcie stoję przed barierką. Nigdzie nie widzę kolejki tylko małą grupkę ludzi stojącą wobec kasy. Najwyraźniej wszyscy są wściekli. Od razu przed oczami pojawia się sytuacja z autobusu. Podchodzę bliżej cały czas prosząc o przepuszczenie. Docieram na sam początek.
  - Przepraszam, co się tutaj dzieje? - pytam osobę siedzącą przy kasie.
  - Zabrakło biletów. - mówi. - Przykro mi.
  W tym momencie mój świat się zawalił. Wystarczyło kilka słów, które sprawiły, że moje marzenia, oczekiwania, starania legły w gruzach. Przyśpieszam i kieruję się w stronę uliczki. Zauważam kontener. Siadam za nim, a łzy spływają mi po policzkach. Już nie wytrzymuję. Maska zostaje w tym momencie schowana do kieszeni i ukazuję się prawdziwa ja. Myślę jak wszyscy w środku dobrze się bawią prowadząc szczęśliwe, beztroskie życie, a tutaj siedzi zwyczajna dziewczyna, którą nikt się nie przejmuje...

Jasiek

  Zdjęcia z Firankami i Karniszami, podpisywanie autografów to już normalna część mojego życia. Przyzwyczaiłem się do tego. Na tegorocznym Intel Extreme Masters robię to już 3 godzinę. Nadal mam wyrzuty sumienia za to co zrobiłem. Uciekłem przed moimi fanami dzięki, którym odniosłem sukces. W końcu mówię ochronie, że chcę wyjść. Chłopaki z Terefere zostają nadal. Wiem, że większość ludzi, którzy tu przyszli również zawiodę ale nie potrafię tak dłużej. Po prostu dzisiejszy dzień nie uważam za udany. Ja kieruję się z powrotem do holu. Zabieram torbę oraz pozostałe rzeczy. Udaję się do drzwi. Tutaj znowu jestem normalnym chłopakiem bez żadnej ochrony, gdy nagle podbiega dziewczyna z chłopakiem.
  - Jasiek! - krzyczy z podekscytowaniem. - Mogę prosić o autograf?
  - Właściwie miałem iść ale...
  Nie dokończyłem zdanie kiedy znowu byłem otoczony przez tłum. Po podpisaniu wszystkich plakatów wyszedłem przez główne drzwi. Znalazłem się na placu. Szukałem jakiejś taksówki ale żadnej nie znalazłem. Sięgnąłem po telefon i zadzwoniłem. Kazano mi czekać 15 minut. 
  - Janek! - słyszę głos zza pleców. - Co powiesz na zdjęcie?
  - Pewnie. - odpowiadam.
  Wszyscy usłyszeli nowo poznanego Kamila. Znowu byłem obiektem zainteresowania. Wszystko działo się szybko. 
  - Dzięki za zdjęcie. - podziękowała Firanka.
  - Nie ma za co! - odpowiedziałem.
 W tym momencie pocałowała mnie w usta. Byłem w szoku. Bez zastanowienia uciekłem z powrotem do środka, prosto do holu gdzie mogłem się poczuć bezpieczny. 
  - Stary co ci się stało? - zapytał Smav.
  Opowiedziałem chłopakom całą historię. Wyglądali na zdziwionych tak jak ja. 
  - Lepiej będzie jeśli pójdziesz już do hotelu. - powiedział Kiślu udający moją matkę co było na prawdę zabawne i choć trochę poprawiło mi humor. - W tym momencie nie żartuję. 
  Posłuchałem go, ubrałem kurtkę i udałem się w kierunku tylnego wyjścia, o którym wie mała ilość osób. Znalazłem się w ciemnej uliczce. Postanowiłem, że pójdę pieszo. Zza kontenera usłyszałem dziwne dźwięki. Podszedłem bliżej, a osoba, którą zobaczyłem była w kompletnej rozsypce. Nie mogłem zostawić tego w spokoju. Postanowiłem zadziałać.
---------------------------------------------------------------------------
A więc 3 rozdział już na blogu! Przepraszam za chaos jaki panuje w tym poście ale mam nadzieję, że choć trochę się spodobał.
Do napisania!
Prim Lynn Lancaster

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Rozdział 2

Lena

  Nie czuję już nóg. Cały czas biegnę i nie zwalniam ani na chwilę. Wszystko przez moją siostrę. Paulina ma już dosyć tego, że cały mój świat kręci się wokół gier i właśnie, dlatego myślałam, że jeśli nie będę na tegorocznym Intel Extreme Masters przestanę się tym interesować. Tutaj się myliła. Czuję ulgę kiedy z daleka dostrzegam już mały, czerwony przystanek ale pojawia się zaniepokojenie, gdy uświadamiam sobie, że Justyny tam nie ma. Jak mogła mi to zrobić? Szybko wyciągam telefon z kieszeni, a następnie wykręcam jej numer. Odzywa się sekretarka. Gorszej sytuacji nie mogłam sobie wyobrazić. Po kilku minutach odpoczynku słyszę mój dzwonek czyli piosenka Otherside. 
  - Justyna? - pytam. - Gdzie ty jesteś?! Zaraz mamy autobus!
  - Mam złą wiadomość. - odparła. - Nie dam rady jechać z tobą.
  - Jak to?! - zadaję kolejne pytanie.
  - Posłuchaj. - mówi. - Jestem w innym mieście, a bateria w telefonie za chwilę mi się skończy. Wytłumaczę ci wszystko później. Nie martw się teraz i baw się dobrze!
  Niespodziewanie sygnał się urywa. Nie rozumiem co właśnie się stało. Mimo wszystko spełniam życzenie mojej najlepszej przyjaciółki i nie dzwonię ponownie. Jednak w mojej głowie jest pełno myśli, na które nie znam odpowiedzi.
  Widzę autobus wyjeżdżający zza zakrętu. Jest on transportem do spełnienia marzeń. Nieprawdopodobne! Pojazd jest już coraz bliżej. Zatrzymuje się przede mną, drzwi się otwierają i udaję się w kierunku kierowcy.
  - Poproszę jeden bilet ulgowy. - mówię z uśmiechem.
  - Niech zgadnę. Jedziesz do Katowic? - pyta ironicznie.
 Kiwam głową.
  - Tak jak większość pasażerów. - powiedział kierowca. - Proszę bardzo. Udanej zabawy!
  - Dziękuje. - odpowiadam.
  Zajmuję miejsce, odkładam torbę, a następnie wyciągam słuchawki razem z komórką. Przeglądam zdjęcia słuchając swoich ulubionych utworów. Po prostu trudno uwierzyć mi w to co za chwilę się stanie. Nie mogę zapomnieć o Justynie. Co robi? Gdzie się znajduję? Co musiało się wydarzyć? Patrzę na ekran z nadzieją, że zadzwoni. Nagle obok mnie zajmuję miejsce dziewczyna. Jest niską brunetką wyglądającą na 13 lat. Patrzę na jej koszulkę z napisem Team Stuu. Wszystko jasne. Zmierza tam gdzie ja.
  - Cześć! - wita się.
 Nie jestem specjalistką w tych sprawach. Po prostu jestem bardzo nieśmiała i z trudem nawiązuje nowe znajomości. 
  - Hej - odpowiadam radośnie.
  - Z tego co widzę to też jedziesz na Intel Extreme Masters. - mówi. - Jestem Klaudia. 
  - Nazywam się Lena. - przedstawiam się. - Jesteś sama?
  - Tak. - odparła. - Po prostu nikt z moich znajomych nie chciał jechać. A co z tobą?
  - Przyjaciółka nie dotarła na czas. - mówię ze smutkiem. 
 Przez chwilę rozmawiamy o naszych pasjach, Stuu, Jasiu i tegorocznej imprezie z udziałem graczy, gdy autobus staje w miejscu. Słychać oburzenie ludzi w każdej jego części. Spoglądamy na siebie wszyscy, a na naszych twarzach powstaje znak zapytania.
  - Proszę wszystkich o spokój! - krzyczy kierowca. - W autobusie jest drobna usterka. Jej naprawienie potrwa trochę czasu ale na pewno zdążycie na czas.
  Większość pasażerów zachowuję spokój, reszta wysiada z autokaru chcąc iść pieszo, a pozostali zaczynają awanturę. Razem z Klaudią zostajemy na swoich miejscach. Odwracamy się w przeciwne strony i chcemy zapomnieć o całej sytuacji. W tej chwili czuję jak całe moje plany legły w gruzach jednak nie chcę tracić nadziei. Mam wrażenie jakby cały świat nie chciał żebym dotarła na miejsce. Miałam tak dużo oczekiwań, a wystarczyły sekundy, aby wszystko zepsuć. Nie wiadomo czy coś z tego wyjdzie. Nic już nie wiadomo...

Jasiek

  Droga mija nam bardzo szybko, dlatego podróż nie ciągnie mi się za bardzo. Zawsze mam z tatą wspólny temat. Co do nagrywania nie ma nic przeciwko temu czym się zajmuję, a ja bardzo się z tego cieszę. Kiedy dojeżdżamy pod Spodek wysiadam z samochodu i udaję się w kierunku moich kumpli, których byłoby słychać na drugim końcu Katowic.
  - Jasiek! - woła Kiślu. - Już myśleliśmy, że nie dojedziesz na czas. 
  - Ty się o mnie nie martw. - odpowiadam ironicznie.
  - Pora wchodzić i wszystko przygotować. - mówi skkf. 
  Co do tego mamy te same zdania. Musimy wszystko przygotować w bardzo krótkim czasie. Udajemy się w kierunku wejścia, a w tym czasie śmiejemy się i gadamy. Nie za często spędzamy razem czas. Jedynie kontaktujemy się przez internet oraz telefon. Korytarze są puste. Raz na jakiś czas przechodzą youtuberzy lub ludzie kompletnie nie zwracający na nas uwagi. 
  - Ekipa Terefere w samą porę! - mówi kobieta wychodząca zza rogu, która miała nas zaprowadzić do miejsca gdzie możemy spotkać się z fanami. - Chodźcie za mną!
  Nie zwracamy na nią większej uwagi. Po prostu dalej żartujemy, a ją to właściwie nie zaskakuje. 
 - To tam. - informuje. - Podejdę do was za chwilę. Na razie rozłóżcie swoje rzeczy. Macie nie całą godzinę. 
  Chyba pierwszy raz jesteśmy tak bardzo zgrani ze sobą. Zaczynamy rozkładać plakaty, wyciągamy kamery, które przygotowujemy tak żeby nie wyładowały się, ponieważ muszą zrobić dzisiaj całkiem niezłą robotę.  Następnie kierujemy się w stronę naszych znajomych, a wśród nich zauważam między innymi Stuu, Masterczułka i Blowa. Nikt tak na prawdę nie ma czasu na rozmowę. Witamy się, a następnie kieruję nas do holu, który będzie oddzielony od fanów. Tam zostawiamy wszystkie rzeczy. Dlatego, że jesteśmy gotowi siadamy oraz czekamy, aż przyjdzie kobieta, która wydała nam polecenia. Z tego co pamiętam miała na imię Martyna. Może to dziwne ale zawsze patrzę na plakietki z imionami, dlatego, że przyciągają wzrok już z daleka. Po kilku minutach zjawia się i staje przed nami.
  - Skoro wszystko gotowe macie czas wolny. - mówi jakby była naszą matką ale nie jesteśmy źli tylko po prostu bawi nas cała sytuacja. - Fani stoją już w kolejce, a jest ich na prawdę dużo. Życzę powodzenia. Gdy będziecie chcieli się z nimi spotkać będę tutaj czekała.
  - Nie ma sprawy. - odpowiada Thor. - Dzięki.
  Po tych zwyczajnych słowach udajemy się w kierunku pustej sali. Tam odbędą się wszystkie wydarzenia tegorocznej imprezy. Mimo, że sala jest pusta tak samo jak scena odczuwam niesamowite emocje. Stoję na schodach, które za chwilę zapełnione będą ludźmi. Przez moment czuję się jak normalna osoba, która przyjechała tutaj tylko na turnieje. Trudno jest przyzwyczaić mi się do tego, że jestem na Intel Extreme Masters, dlatego że za chwilę zjawi się tutaj mnóstwo fanów, którzy przejechali kilometry, aby nas spotkać. 
 - Patrz! To Jaś! - słyszę słowa zza moich pleców wypowiadane przez Firankę. - Jasiek mogę prosić o zdjęcie?
 - Jasne. - odpowiadam z uśmiechem.
  Po obiecanej fotografii otacza mnie mnóstwo fanów, szczęściarzy, którzy jako pierwsi weszli do środka. Muszę ich zawieść. Wychodzę z tłumu i udaję się w kierunku chłopaków, którzy już czekają. Wchodzimy z powrotem do holu uciekając od zwyczajnego życia, gdy zgraja Firanek i Karniszy biegnie w naszym kierunku...

-----------------------------------------------------------------
Jeżeli rozdziały wam się podobają będę wdzięczna jeśli udostępnicie link do bloga na waszych stronkach, askach itd. Będzie mi bardzo miło, ponieważ podniesie się ilość czytelników.

Kolejny rozdział pojawi się w piątek. 
Do napisania!
Prim Lynn Lancaster.

czwartek, 9 kwietnia 2015

Rozdział 1

Lena

  Za godzinę mam autobus, którym dotrę na IEM. W moim pokoju panuję kompletny chaos. Nic nie jest na swoim miejscu, a tym bardziej ja. Ledwo wstałam z łóżka. Mój stary, niebieski budzik wcale nie zadzwonił ale trudno mu się dziwić. Kto normalny chciał wstać o 5 rano w weekend? Zgadza się... ja. 
  Wyciągam z szafy czarną bluzę z logiem JDabrowsky Wear, dżinsy i stare trampki, które mam od 2 lat ale zawsze ubieram je na wyjątkowe okazje. Dlaczego? Po prostu uważam, że każda rzecz ma swoją wartość nie zależnie w jakim jest stanie. Czeszę swoje czarne włosy sięgające do ramion do czasu, gdy do mojego pokoju wchodzi Paulina.
  - No nareszcie wstałaś. - oznajmia.
  Paulina to moja starsza siostra. Czasem wolałabym żeby jej po prostu nie było. Teraz jest już dobrze bo często nie ma jej w domu, ponieważ studiuje, a to oznacza, że nie muszę z nią dzielić pokoju. Jest wysoką brunetką o zielonych oczach. Wszystko zawsze kręciło się wokół niej i właśnie za to tak bardzo działa mi na nerwy.
  - Nie mogłaś mnie obudzić?! - mówię oskarżającym tonem. - Wiedziałaś o, której miałam wstać.
  - Mam cały dom na głowie, ponieważ rodzice znowu są w pracy. - mówi Paula. - Jesteś chyba wystarczająco duża żeby sobie sama poradzić skoro chcesz spotkać swojego idola, a wszystko kręci się wokół niego w twoim świecie.
  - Zostaw go lepiej w spokoju. - mówię stanowczo. - Lubię co chcę i nie masz prawa się w to mieszać. 
  - Idę bo chyba się z tobą dzisiaj nie dogadam. - odpowiada. - O której wrócisz?
  - Nie mam pojęcia. Jestem przy telefonie.
  Po zakończeniu zdania ona wychodzi z mojego pokoju, a wtedy znowu zostaję sama. Okazuje się, że zaszła pomyłka. Spod łóżka wychodzi Hugo, który jest małym kundelkiem wziętym przeze mnie ze schroniska 2 lata temu. 
  - Teraz nie ma czasu na zabawę piesku. - kieruję słowa do niego.
  Chowa się tam z powrotem zrezygnowany. Zabieram torbę do, której spakowałam najważniejsze rzeczy potrzebne mi na dziś. Głównie są tam plakaty youtuberów, telefon, notes, aparat fotograficzny. Schodzę do łazienki, a następnie do kuchni, gdzie zabieram śniadanie, które zjem w autobusie i wychodzę z domu nie zamieniając słowa z Pauliną. Zaraz spełnię swoje marzenie, a to nie jest pora na denerwowanie się. Sprawdzam zegarek i godzina mnie niepokoi. Zaczynam biec w kierunku przystanka autobusowego niepokojąc się, że nie zdążę na umówioną godzinę z moją przyjaciółką.

Jasiek

 Dzisiejszego poranka budzi mnie dźwięk budzika. To on irytuje mnie każdego dnia. Już raz wylądował na podłodze ale o dziwo nic mu się nie stało. Wstaję zaspany i od razu widać tego skutki. Cały rząd paczek od Firanek spada prosto na mnie. Istnieją minusy bycia znanym. Nie mam czasu ułożyć ich na nowo, dlatego biorę ubrania, torbę spakowaną wczoraj i udaję się w kierunku pustej o tej porze łazienki. Wykonuję poranną toaletę, a następnie wkładam na siebie czarną bluzę JDabrowsky Wear ze wzorem moro oraz czarne spodnie.  Układam moje włosy, które dzisiaj odmawiają mi posłuszeństwa, a gdy kończę opuszczam ciche, puste pomieszczenie i udaję się do kuchni. Zjadam kanapkę, która została przyszykowana wczoraj wieczorem przez mamę. Siadam na chwilę na krześle, gdzie przy stole jak normalny człowiek piję kawę. Uciekam na chwilę daleko od myśli do momentu, gdy dzwoni mój telefon. To jest Rafał. Mimo wszystko odbieram.
 - No hej Kiślu! - mówię na powitanie. - Jesteś już w spodku?
 - Jestem w połowie drogi. - odpowiada. - A ty?
  - Ja? Gdzie jestem? - mówię zdezorientowany. - W domu.
  - Pośpiesz się stary bo nie zdążysz na czas dojechać. - odparł Kiślu.
  - Spokojnie nie martw się. - uspokajam go. - Do zobaczenia na miejscu!
  Rozłączam się, biorę torbę i wychodzę z domu. Bardzo dobrze, że wszystkie koszulki będą już na miejscu bo nie wiem jakbym je dostarczył do Katowic jadąc małym autem taty. On czeka już na przednim siedzeniu gotowy do drogi. Otwieram srebrne drzwi i siadam z tyłu.
  - Cześć tato! - witam go. - Kierunek spodek katowicki. 
 - Dzień dobry synku. - odpowiada. - Dobrze wiem, gdzie jedziemy. Za ile musisz tam być?
  - Mam jeszcze trochę czasu, więc nie musisz się śpieszyć - odparłem.
Za niedługo będę już na miejscu otoczony Firankami oraz Karniszami. Nie mogę uwierzyć w całą sytuację, która trwa już od kilku lat, a ja dalej nie mogę się do niej przyzwyczaić. Ale kocham to co robię i nie zamierzam przerwać. 

-----------------------------------------------------------------------------------------

Oto był pierwszy rozdział opowiadania fan fiction. Każdy będzie się składał na te same historie lecz będą napisane z perspektywy Leny oraz Jasia. Następny rozdział wkrótce! Do napisania! ☻

środa, 8 kwietnia 2015

Prolog

Prolog

  Mam 16 lat i nazywam się Lena Sokołowska. Na co dzień chodzę do szkoły jak wszyscy. Gdy wracam do domu po prostu zostawiam całą rzeczywistość za sobą w tyle i zaczynam grać. Zapominam o wszystkich przeciwnościach losu. Najczęściej są to moje ulubione gry na przykład The Last Of Us ale jest ich wiele więcej. Siedzę na kanapie, trzymam pada i jestem szczęśliwa, że chociaż to zajęcie sprawia, że na chwilę mogę poczuć się inną osobą. 
  Oprócz tego uśmiech na mojej twarzy wywołuje grupa youtuberów jaką jest całe Terefere. Chociaż ich nie znam są mi na prawdę bliscy. Czuję jakbym ich na prawdę znała chociaż tak nie jest. Gapię się w ekran komputera tak jakbym miała zaraz do niego wejść. Taka właśnie jest moja codzienna rozrywka. Nigdy nie wiązałam z nią za wiele nadziei. Ale wszystko miało się zmienić wkrótce, gdy nadchodził czas Intel Extreme Masters w Katowicach. Wtedy moje życie miało się przejść metamorfozę. Czy na lepsze? Mam taką nadzieję.

--------------------------------------------------------------------------------------

Jestem Magda, a to moje drugie opowiadanie typu fan fiction. Rozdziały będą dodawane tutaj regularnie co tydzień albo wcześniej. Przyznam, że liczę na komentarze, ponieważ one motywują mnie do pracy. Myślę, że się podobało. Rozdział 1 powinien pojawić się już jutro! 

Chciałam dodać, że cała historia nie jest o mnie. Jest po prostu całkowicie wymyślona.